Język ezopowy w powieści „Opium w rosole” Małgorzaty Musierowicz


Uncategorized / poniedziałek, grudzień 21st, 2009

Post napisał się już na dziś. Zapraszam do lektury.
Zacznijmy od fragmentu bardzo fachowej definicji:

język ezopowy – sposób formułowania wypowiedzi, przy którym treści – często moralizujące lub satyryczne – nie są wysłowione bezpośrednio, lecz występują pod osłonką alegorii, symbolu lub wieloznacznych fabuł. Określenie pochodzi od imienia antycznego bajkopisarza greckiego Ezopa (VI w. p. n. e.), któremu przypisuje się autorstwo bajek wprowadzających potraktowane stereotypowo postacie zwierzęce (np. lis jako uosobienie chytrości) dla pośredniego przedstawienia wad ludzkich. (…) Różne odmiany i chwyty języka ezopowego występowały w piśmiennictwie i życiu publicznym we współczesnych systemach totalitarnych. J. e. tego typu odznaczał się swoistą inwencją szczególnie nacechowanych sygnałów i znaków służących społecznemu komunikowaniu się w sprawach objętych zakazem lub cenzurą, a także kpinie z systemu i jego przedstawicieli w kawałach i dowcipach.

Hasło: ezopowy język. W: Słownik terminów literackich. Red. J. Sławiński. Wrocław 2002, s. 146.

W pierwszej warstwie, dostępnej dla każdego czytelnika, także dla współczesnych młodych ludzi w Waszym wieku powieść Opium w rosole opowiada o perypetiach miłosnych Janki „Kreski” Krechowicz i Maćka Ogorzałki. Równolegle do tego wątku poprowadzony zostaje drugi, następna warstwa – opowieść o Genowefie Lompke/Bombke/Sztompke, która puka do drzwi obcych mieszkań i bez pardonu wprasza się na obiadek.
Wątek Kreski i Maćka to opowieść o pierwszej miłości, która znieść musi rozmaite przeszkody :). Natomiast postać Genowefy/Aurelii i jej wędrówki na obiadki  można odczytywać też jako swego rodzaju przypowieść o dziecku, które w niełatwych czasach i trudnych dla siebie warunkach (rodzina…) szuka odrobiny miłości.
W swojej trzeciej warstwie Opium w rosole to powieść o stanie wojennym. Jest to warstwa dostępna jedynie dla czytelnika nieco obeznanego z historią Polski, z realiami stanu wojennego, Historią najnowszą, o której w zasadzie niewiele wiemy, a bez niej odczytanie znaczenia pustego talerza przy stole w domu Borejków, niechęci Piotra Ogorzałki do przesłuchań, przeprosin Gabrysi za straszenie pukaniem, to, że profesor Dmuchawiec nie może już uczyć – jest niemożliwe.
Co sama Małgorzata Musierowicz na taką interpretację swojej powieści (polecam lekturę tego fragmentu)?

– Jedną z Pani ciekawszych powieści jest „Opium w rosole” i choć to książka dla młodzieży, wielu uznaje ją za jeden z lepszym utworów o stanie wojennym. Jaka była historia „Opium”? Czy były duże kłopoty z cenzurą?

– Bardzo nieduże, ot, tyle tylko, żeby móc się pochwalić kombatanckimi zasługami, że to niby ja i nadstawiałam pierś… Skończyłam „Opium w rosole” w roku 1983, ale książka musiała przeleżeć trochę w wydawnictwie, czekając na sprzyjający moment. Do Naszej Księgarni przybył właśnie wtedy taki młody, ostry, bojowy z samego KC i przyniósł listę pisarzy, których nie należy wydawać ani nawet wznawiać. Zaszczytną tę listę otwierał Marian Brandys, a ja byłam gdzieś tak pośrodku… bo była to lista alfabetyczna. Ówczesny dyrektor wydawnictwa, pan Czesław Wiśniewski (dziś już na emeryturze), powiedział temu młodemu: „Dopóki ja jestem tutaj, będzie się wydawać przede wszystkim książki dobre, a potem dopiero – słuszne”. I młody poszedł, razem ze swoją listą. Niemniej jednak wydawnictwo działało z rozwagą i ostrożnie.

Moja książka była okropnie ostra w tej pierwszej wersji, ponieważ uczciwość nakazywała mi wywalić wszystko, co miałam na wątrobie, nie bacząc na konsekwencje. Wydawnictwo musiało jednakże na nie baczyć. A tymczasem moja powieść silnie przypominała biuletyn informacyjny, większość zaś bohaterów albo działała w opozycji, albo już była w obozie dla internowanych… Przerobiłam ją więc znów od początku. Wydawnictwo wiedziało, na ile możemy sobie pozwolić – ja nie miałam takiego „ucha”. Ale i tak pozwoliliśmy sobie na całkiem dużo, tyle że sprytnie. Ingerencja cenzury dotyczyła jednego zdania: „W poprzek ulicy przejechała kolumna samochodów milicyjnych i wozów pancernych”. To zdanie wyrzucono z tekstu powieści drukowanej najpierw w odcinkach w czasopiśmie NK-„Płomyk” (ale po pierwszej cenzurze zdanie redakcja wsadziła z powrotem. I jest tam), a reszta – demonstracje, rocznice trzynastego, protesty uczniów ubierających się na czarno, niedziele pod pomnikiem Mickiewicza, obok którego stoi Pomnik Poznańskiego Czerwca 1956 (o czym chyba cenzorzy warszawscy nie wiedzieli), suki skręcające w ulicę Kochanowskiego – to wszystko przeszło, ku uciesze publiczności.

– A jak Pani przyjmuje opinię, że „Opium” jest książką o stanie wojennym? Jest Pani autorką powieści dla nastolatków, a nie Markiem Nowakowskim czy Tadeuszem Konwickim.

– To jest przede wszystkim powieść o dziecku, które szuka miłości. Cała reszta wynikła z tego, że to dziecko żyje w określonym czasie, w tym naszym świecie. Książek o stanie wojennym nie powstało zbyt wiele. Chyba wiem dlaczego, bo sama musiałam się zmierzyć z tym trudnym tematem. Otóż, jeśliby nie przyjęło się, jak ja, punktu widzenia dziecka, takiego naiwnego, z głupia frant spojrzenia z boku – musiałoby się popaść w tendencyjność. A – jak pisał Andrzej Kijowski – tendencja zabija sztukę.

Mnie ten temat kosztował sporo wysiłku. Umowę podpisałam z Naszą Księgarnią w czerwcu 1980 r. Miałam napisać kolejną beztroską powieść dla panienek we współczesnych realiach. Musiałam dotrzymać umowy, bo wzięłam zaliczkę (i natychmiast ją wydałam). A tu Historia ruszyła galopem i długo nie można było się połapać w sytuacji. Toteż pisanie zajęło mi w sumie pięć lat – licząc te wszystkie aktualizacje, poprawki i uzupełnienia. Napracowałam się nad tą książką tak, że do dziś nie mogę jej czytać.

Fragment wywiadu, który przeprowadził z M.M. Jan Strzałka. Całość dostępna w archiwum „Tygodnika Powszechnego” tu: http://www.tygodnik.com.pl/felietony/musierowicz/musierowicz.html

 

 


One Reply to “Język ezopowy w powieści „Opium w rosole” Małgorzaty Musierowicz”

  1. Witam Pani Karolino, wysłałam na Pani pocztę elektroniczną informacje, które obiecałam na konf. e-polonistyka. Nie wiem, czy adres znalazłam właściwy. Łączę pozdrowienia, życząc dobrego Nowego Roku
    Aleksandra Bek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *