Czy kartkówki mają sens?


Uncategorized / środa, kwiecień 22nd, 2015
Definicja z www.sjp.pwn.pl 
Jakiś czas temu na fanpejdżu (śmieszne słowo, gdy się je po polsku zapisze) Lekcji Polskiego zamieściłam krótką ankietę z jednym pytaniem: Czy kartkówki mają sens? Na moją niezobowiązującą i  pozbawioną  naukowej głębi ankietę odpowiedziały 33 osoby – dziękuję wszystkim i każdemu z osobna!

W ankiecie można było zaznaczyć jedną z trzech odpowiedzi: Tak, Nie, Ostatecznie… mają! Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że ja sama zaznaczyłam trzecią odpowiedź. Jak jednak odpowiedzieli moi Respondenci (wśród których być może jesteś Czytelniczko/Czytelniku?).

Okazało się, że tylko 4 osoby mówią kartkówkom zdecydowane NIE. Reszta prezentuje się tak:

Jest wykres, jest profesjonalizm ;).




Skoro kartkówki mają sens oraz, ostatecznie (czyli po głębszym zastanowieniu) też go mają, to wniosek jest prosty – należy je przeprowadzać. (Tu uczniowie wzdychają ciężko.)

Z moim podejściem do tej formy sprawdzania wiedzy uczniów różnie bywało. Swojej klasie wychowawczej, kiedy jeszcze była w SP, często robiłam karne kartkóweczki – za zachowanie. Od czasu do czasu miewałam też kartkówkowe napady (hihi) – sprawdzałam wiedzę uczniów np. na koniec lekcji, żeby sprawdzić, czy mnie słuchają. Robiłam je też niezbyt regularnie. 

Po zastanowieniu (7 lat prawie mi to zajęło, ale lepiej późno niż wcale) oraz wysłuchaniu sprawozdania koleżanki-historyczki z jej metody powtarzania materiału uznałam jednak, że w tym szaleństwie musi być metoda. Tzn. ja muszę wprowadzić pewną metodę. Regularne, niezapowiedziane (ale spodziewane) kartkówki z takiego materiału, który uczeń musi opanować na pamięć: gramatyka, nazwy i rozpoznawanie środków poetyckich, znaczenie wyrazów (wszak cały czas poszerzamy słownictwo!), cechy gatunków literackich, podstawowe informacje dot. treści lektury – nagle objawiły mi swój zawsze widoczny sens :). Proszę jednak, by nikt nie załamywał się tą konkluzją – oczywiście piszę to z lekkim przymrużeniem oka :). Może jednak trafi tu jakiś młody nauczyciel i wprowadzi metodę do szaleństwa testowania wcześniej niż ja.

W regulaminie oceniania naszej szkoły napisane jest, że niezapowiedziane kartkówki można poprawiać. Do tej pory (tzn. w tym miesiącu) zrobiłam dwie i bez poprawy się nie obyło. Jednak o to mi właśnie chodziło. Uczeń, którego pamięć szwankuje, douczy się w domu. I może – taką mam nadzieję – zapamięta? 

Jeśli decydujemy się na jakąkolwiek kartkówkę – czy to raz na jakiś czas, czy regularnie – musimy jednak pamiętać o pewnej rzeczy, a w zasadzie – o dwóch rzeczach:
  • pytania, które zadajemy uczniom, muszą być po coś. Muszą sprawdzać konkretną wiedzę, wiadomości, umiejętności; nie jest naszym celem udowodnienie uczniom, że ich wiedza to… niewiedza;
  • pytania muszą dotyczyć tego, co omawialiśmy na ostatnich lekcjach*. Niby każdy to wie, ale… 😉 W moim przypadku oznacza to m.in., że dwa razy nie wykorzystuję tej samej kartkówki, bo z każdą klasą, każdego roku, robię niby to samo, ale inaczej. Gotowce zatem odpadają.



* Wyjątek – kartkówki powtórkowe: koleżanka-historyczka ma taką umowę z uczniami III gimnazjum, że co tydzień piszą oni kartkówkę z konkretnego działu; materiał powtarzają sami w domu. Koleżanka kasuje jedną najgorszą ocenę z kartkówki w semestrze. Wyjątków zapewne jest jeszcze więcej, jeśli ktoś coś wie, może napisać o tym w komentarzu.


Z uwagi na to, co napisałam o wykorzystaniu dwa razy tej samej kartkówki, nie widzę przeciwwskazań, by opublikować dwie ostatnie.

A1. Po omówieniu Dobrej pani zaskoczyłam uczniów taką kartkóweczką.


A2. Poprawa (dla 4 osób, z których 3 ocenę poprawiły) wyglądała natomiast tak:



B. Kartkówkę ze związków frazeologicznych/przysłów wrzuciłam na Padlet. Ostatecznie jej nie drukowałam, a wyświetliłam na ekranie. Poprawę pisały 3 osoby. Wszystkie poprawiły. 






4 Replies to “Czy kartkówki mają sens?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *