Sądny dzień w szkole: wokół „Ostatniej bitwy” C. S. Lewisa (cz. 1.)


Uncategorized / środa, luty 19th, 2014
Sądny dzień w szkole to tytuł rozdziału Ani z Avonlea, w którym młoda nauczycielka Ania Shirley po raz pierwszy poważnie denerwuje się na uczniów i po raz pierwszy wymierza karę cielesną jednemu z nich – temu szczególnie psującemu krew tej pełnej ideałów adeptce niosących oświaty kaganek. Tak, ten dzień był przełomowym w jej karierze zawodowej. My na lekcji nie rozmawialiśmy jednak o tym metaforycznym sądnym dniu, a o Sądzie Ostatecznym. Punktem wyjścia naszych (a głównie moich) rozważań był – ponownie – fragment Ostatniej bitwy C.S. Lewisa.

„Stworzenia nadbiegały, a ich oczy lśniły coraz jaśniej i jaśniej, gdy zbliżały się do stojących opodal gwiazd. A kiedy podbiegły do Aslana, coś się w nich zmieniło, a ściślej mówiąc, w każdym zaszła jedna z dwu zmian. Wszystkie spojrzały mu prosto w twarz; nie sądzę, by mogły tego nie zrobić. Lecz u jednych wyraz twarzy zmienił się nagle okropnie: pojawiły się nienawiść i przerażenie. Trwało to ułamek sekundy i nagle przestały być MÓWIĄCYMI zwierzętami – stały się ZWYKŁYMI zwierzętami. I wszystkie stworzenia, które spojrzały na Aslana w ten sposób, zboczyły w prawo – czyli na lewo od niego – i znikły w jego wielkim, czarnym cieniu, który (jak już mówiłem) rozciągał się na lewo od Drzwi. Dzieci nigdy już ich nie zobaczyły. Sam nie wiem, co się z nimi stało. Natomiast inne stworzenia spojrzały w twarz Aslana z miłością, choć niektóre z lękiem. I te wszystkie przeszły przez Drzwi, gromadząc się w tłumie po jego prawicy. Były wśród nich bardzo dziwne gatunki. Eustachy rozpoznał nawet jednego z tych karłów, które strzelały do koni. Nie miał jednak czasu na dziwienie się temu (zresztą nie była to jego sprawa), bo wielka radość przesłoniła mu wszystko inne. Wśród rozradowanych stworzeń tłoczących się teraz wokół Tiriana i jego przyjaciół, znalazły się wszystkie, które uważali za zmarłe: centaur Runwid i jednorożec Klejnot, dobry niedźwiedź i dobry dzik, kochane psy i konie, orzeł Dalwid i karzeł Pogin.

C. S. Lewis. Ostatnia bitwa. Przeł. A. Polkowski.

LEWA i PRAWA strona, ci źli i ci dobrzy. Uwaga – o tym, do której grupy kto należy, decyduje tylko Aslan. Być może dziwimy się, że wśród tych po prawej jest karzeł, który strzelał do koni. Ale to nie my, z naszego ludzkiego punktu widzenia, jesteśmy tymi, którzy stoją w drzwiach Stajni, w drzwiach do prawdziwego świata. Decyduje Aslan – Bóg. Patrzy na stworzenia i wydobywa w nich to, co naprawdę w każdym tkwi. Przepuszcza przed Drzwi również tych, których Eustachy (oraz czytelnik…) uważał za poległych. Po drugiej stronie spotkają się – jak to się okaże na samym końcu – wszyscy pozytywni bohaterowie narnijskich opowieści. 

O, taką notatkę naniosłam na ilustrację Pauline Baynes do tego fragmentu. Niestety, w Paincie rysowałam, proszę wybaczyć toporność schematu…


A teraz spójrzmy (tak jak spoglądaliśmy na lekcji) na jedno z najsłynniejszych przedstawień Sądu Ostatecznego – tryptyk Hansa Memlinga (zdjęcie obrazu pochodzi ze strony http://mng.gda.pl/kalendarz/hans-memling-sad-ostateczny/). 


I… Tak, tu powinny być wnioski. Wyciągnęliśmy je na lekcji, w szkole :). Czytelnik blogu może je wyciągnąć sam.