Jest niedziela, właśnie kończy się jeden tydzień, zaczyna kolejny. I choć słońce jeszcze nie zaszło, ja już myślę sobie: to będzie dłuuugi tydzień. Och, jaki długi. Tyle roboty. Wszystkie popołudnia zajęte. Kolejny długi tydzień. A przecież kończy się (dla uczniów i dla nas) w środę po południu!
Nie, nie jest moim zamiarem narzekanie, utyskiwanie, smęcenie i pisanie o czasie, który poświęcam pracy, ile go poświęcam i czy to więcej niż 40 godzin w tygodniu (w moim przypadku i tak musiałoby być nieco więcej, bo pracuję na cały i 13/20 etatu). To, że dorośli (nie tylko nauczyciele) są zapracowani – wiadomo! To, że uczniowie są zapracowani – też wiadomo! (Naprawdę, zapytajcie uczniów. Kiedy byłam w ich wieku, miałam więcej czasu…).
Czego zatem nie wiadomo? Otóż i nauczyciel, i uczeń mają jeszcze (czasem) coś takiego, co się nazywa czas wolny. Nie mówicie, że nie macie. Macie, macie :).
I teraz pytanie do nauczycieli: co robicie w wolnym czasie? Spokojnie, to nie żadna ankieta, ani badania naukowe, pytam z ciekawości. Bo w mojej szkole nauczyciele w wolnym czasie robią naprawdę ciekawe rzeczy (tańczą, piszą, grają w teatrze amatorskim, chodzą do kina, czytają, trenują jogę…) i świadomość, że jednak ten czas wolny mamy, że możemy go mieć i że może on nie być związany z pracą – sprawia, że, no, jakby to powiedzieć… Jesteśmy bardziej ludzcy 😉. Nie jesteśmy maszynami do uczenia, które śpią w szkole (pewnie w jakichś specjalnych schowkach…) i żywią się kredą oraz kartkówkami.
Mówicie czasem uczniom, że dobrze jest mieć zainteresowania? Pasje? Hobby? Odskocznię? Pytacie ich o to? Być może dziwicie się, że ich nie mają. Cóż, może jeszcze nie mają, a może mają, tylko nie chcą powiedzieć, a może teraz ich pasją jest po prostu spotykanie się ze sobą (twarzą w twarz lub on-line) i rozmawianie o swoich problemach? Jako dziewczynka lubiłam przesiadywać ze swoimi koleżankami i po prostu gadać. A potem odkryłam też książki i harcerstwo.
Pytacie uczniów o czas wolny i zainteresowania… A czy mówicie o swoich? Czy wypada, żeby nauczyciel opowiadał o tym, co też tam w wolnym czasie porabia? Co jest Waszą odskocznią?
Gdybym miała tutaj wymienić swoje główne odskocznie, to byłyby nimi dalekie podróże (o dwóch nawet już pisałam tu i tu), wędrówki górskie, wycieczki rowerowe po Polsce mniej znanej, śpiewanie w chórze, czytanie, chodzenie do kina, oglądanie seriali i spotykanie się z przyjaciółmi. Pisanie bloga też jest oczywiście hobby, ale jest związane z pracą, więc tego nie liczę :).
Ja już się uzewnętrzniłam :). Z niecierpliwością czekam na Wasze odpowiedzi. Jest tu wielu nauczycieli z pasją, dajcie znać, że nie tylko z pasją do pracy :).
—
PS z 2020 roku: Druga część tego wpisu, zawierająca odpowiedzi nauczycieli, znajduje się
tutaj (klik!).
"Nauczyciele (…) żywią się kredą i kartkówkami" – świetne! Czytanie – pierwsza pasja; przy tym wyszukiwanie ciekawych lektur dla nastolatków (gim.); wycieczki rowerowe – druga; przy tym znajdowanie miejsc, gdzie można by pojechać z uczniami; eeee chyba te rzeczy się nie liczą, bo wiążą się ze szkołą 😉 a więc więcej już nie pamiętam 😉
Dzięki za szybką odpowiedź!
Pisząc tego posta złapałam się na tym, że ja też mam takie prywatno-zawodowe sposoby spędzania czasu wolnego… Chyba muszę im poświęcić osoby wpis :D.
A gdzie jeździsz rowerem?
Mówić, mówić, o ile to uczniów interesuje 🙂 Taki nauczyciel może inspirować. Jestem niewiele starsza od moich dzieciaków (lat 26), dzięki czemu mamy świetny kontakt. Ostatnio jedna z uczennic zapytała mnie: "Proszę pani, czy nas coś jeszcze w życiu spotka? Bo mój tata jak miał 17 lat…" (i tutaj opowieść o tacie, który coś tam przeżył). Zdziwiło mnie to pytanie i w jakiś sposób nawet poruszyło, ale odpowiedziałam, że jeśli nie wyjdą z domu to najpewniej ich nic nie spotka. I tak zaczęła się moja opowieść o tym, co robię i co dzięki temu przeżyłam. Byli zachwyceni, że to takie proste, a coś ciekawego czeka właściwie za rogiem (wystarczy wsiąść do pociągu w Beskidy). Chodzę po górach, z czym wiąże się najwięcej przygód (nocowanie pod namiotem, patrzenie ze szczytu Pilska w nocy na burzę nad Tatrami, spotykanie niesamowitych ludzi, realne ryzyko podczas zdobywania Koziego Wierchu, zjazdy na dupolocie… :)), jeżdżę na festiwale (niektórym może się to nie podobać, ale jestem fanką Woodstocku i szczerze zachęcam uczniów, by kiedyś, kiedy już będą w odpowiednim wieku, sami tego doświadczyli, a nie bazowali na relacjach w mediach, ale to jest temat nieskończony i bogaty:)), uprawiam sporty (biegam, jeżdżę na rolkach, nartach, łyżwach…), oglądam filmy i seriale, dzięki czemu mogę polecać konkretne pozycje uczniom i wplatać je w zajęcia, jeśli się da. Wiedzą, że zawsze mogą porozmawiać ze mną o nowościach w kinie. Dobrze jest znać swoich uczniów, ale jeszcze lepiej, kiedy oni też troszkę znają nas.
Dziękuję za ten komentarz, pod ostatnim zdaniem się podpisuję :). Widzę, że łączy nas zamiłowanie do gór. Też mam najbliżej w Beskidy :). Festiwale? Czemu nie! Ja akurat na Woodstock nie jeżdżę, bo to nie moje klimaty, ale cały raz byłam na Openerze, no i często chodzę na koncerty.
Pytanie uczennicy – bardzo, bardzo ciekawe i wiele mówiące… A odpowiedź – najlepsza! 🙂
Mając jeszcze zajęcia z dydaktyki, na pierwszych zajęciach prowadzący zadał nam takie oto pytanie: "Jakie są Państwa pasje?". Oczywiście musieliśmy się przedstawić, powiedzieć jak trafiliśmy na te studia i co jest naszą pasją. Każdą naszą "prezentację" profesor skomentował, po czym na koniec powiedział, że nauczyciel bez pasji nie jest interesujący dla uczniów ani autentyczny. Dlatego jak najbardziej zgodzę się z Tobą, że dzięki odskoczniom jesteśmy bardziej ludzcy 🙂
Co do moich pasji, to cóż uwielbiam robić zeszyty…Zawsze lubiłam handmade i zostało mi to do dziś. Poza serialami, filmami, poszukiwaniem interesujących książek dla młodzieży, czytam blogi i zwiedzam czeluście portalu You Tube. A kiedy tylko mogę, to wychodzę na łąkę, w góry, spaceruję upajając się naturą – nic tak nie odpręża, no może poza jogą 🙂
Profesor dobrze zrobił! Wdrożę to na swoich zajęciach. Zwykle pytam tylko, dlaczego studenci wybrali specjalizację nauczycielską :).
Też lubię handmade :). A za ładnym papierem wprost szaleję! Jestem papierową fetyszystką ;).
Czytanie przede wszystkim. Poza tym – moda retro, vintage. I pisanie, na razie do szuflady.
O, o modzie też mogłybyśmy porozmawiać :).
Czytam, piję kawę z przyjaciółką, chodzę po górach i scrapuję – to można zerknąć moje prace scrapowe http://blue-nika.blogspot.com/
Świetny post.
Ooo, dziękuję za link do bloga! Ja też troszeczkę scrapuję – ale tylko od wielkiego dzwonu. Robię albumy przyjaciołom i rodzinie na naprawdę specjalne okazje :). Czasem nawet kartki. Zapas papieru rośnie, ale na tę rozrywkę akurat rzeczywiście teraz nie mam czasu… Tzn. może bym i znalazła, ale po całym tygodniu siedzenia wolę wyjść na świeże powietrze :).
Jako nauczyciel(ka) akademicka tez mogę się wypowiedzieć? Jeżdżę w góry, ale to wiesz, bo jeździmy razem 🙂 Zwiedzam też muzea kina/fotografii w różnych miejscach – ale to związane jest z zawodem… Do tego czytam fantasy dla odprężenia.
Wiem, ale i tak dziękuję za odpowiedź :). I widzę w zainteresowaniach nauczycielskich to, że zawsze jakoś łączą się z zawodem. Chyba muszę o tym napisać :D.
Jeśli zawód jest pasją, to chyba trudno, żeby było inaczej 🙂
Muzyka! Kocham śpiewać, trochę też rzępolę na gitarze. Nie sposób nie dodać, że przekłada się to na moją działalność zawodową 😉 Mam ogromne szczęście pracować w przedszkolu, więc sposób realizacji treści programowych zależy głównie od mojej inwencji. A że uwielbiam muzykować, przy każdej nadarzającej się okazji śpiewamy, gramy i bawimy się przy muzyce. Moje przedszkolaki też to kochają i nie mam wątpliwości, od kogo łapią tego bakcyla 😉 Mimo to uważam, że to się LICZY 🙂
Poza tym mój wolny czas wypełnia czytanie i… hmmm, jakby to ująć… zwiedzanie? To nie najlepsze słowo. Lubię podróże, ale chyba chodzi przede wszystkim o to, że uwielbiam oglądać nowe miejsca. Zagraniczne wojaże – owszem, choć one kojarzą mi się głównie z latem. W ciągu roku szkolnego są to zwykle bliższe lub dalsze wycieczki w góry (Beskidy, ach, te Beskidy ;)), na Jurę Krakowsko-Częstochowską, do jeszcze przeze mnie nie odkrytego parku lub lasu w sąsiedniej miejscowości, do muzeum o dowolnej tematyce lub jednego z obiektów na Szlaku Zabytków Techniki. A czasem po prostu włóczę się po okolicy, w której mieszkam i chodzę osiedlowymi ścieżkami, którymi nie szłam nigdy dotąd lub chodzę na tyle rzadko, że za każdym razem wyglądają zupełnie inaczej. Słowem – kto ze mną idzie/jedzie, powinien zabrać dobre buty i przygotować się na przemierzanie kolejnych kilometrów, bo odczuwam wewnętrzny przymus dogłębnego poznania miejsca, w którym się znalazłam i nie spocznę, dopóki nie trzeba będzie wracać do domu 😀
W wolnym czasie -hm, nie lubię wolnego czasu! Ale kocham wolność! Uwielbiam coś mieć do zrobienia.Oczywiście "coś", co mi sprawia przyjemność, a nie wynika z musu. Czyli: spotkać się z kimś, zdekupażować coś, coś wymyślić, zaplanować, zaprojektować na przyszłość,obejrzeć film, który coś we mnie zostawi, napisać coś, przydać się komuś, wyjść na spacer, do ludzi…wciąż szukam inspiracji, bodźców. Tak mam 😉
Z życzeniami dobrych, pełnych nadziei świąt Wielkanocnych.Małgosia