Porozmawiajmy o pogodzie. Lekcje Polskiego w Kanadzie, cz. III


Lekcja, Literatura, Podróże / środa, październik 21st, 2015
O czym można rozmawiać z nowo poznanymi osobami? Polityka  międzynarodowa, stan konta czy wybryki dzieci nie są zbyt fortunnymi tematami… Ale pogoda! Och, o pogodzie można gadać i gadać…
– Ładną dziś mamy pogodę!
– Tak, ładną. Mam nadzieję, że to się utrzyma.
– Tak, ja też. Choć na przyszły tydzień zapowiadają opady.
– Opady? To niemożliwie. Trudno w to uwierzyć, kiedy nadal słońce tak mocno świeci.
– A jednak. Takie są prognozy.
– Prognozy prognozami, a życie życiem. Może jeszcze będzie ładnie.
– Może. Ale w listopadzie to już na pewno spadnie deszcz.
– Tak…
Można by ten dialog pisać w nieskończoność…

Pogoda na lekcji

Nie znałam uczniów, z którymi miałam przeprowadzić lekcje w Kanadzie, dlatego zdecydowałam się właśnie na lekcję o pogodzie. Pisząc „nie znałam” mam na myśli głównie to, że nie wiedziałam, jaki poziom znajomości języka polskiego prezentują uczniowie. Lekcja, którą sobie zaprojektowałam, była jednak dość elastyczna – jej trudność można było dostosować do uczniów.
Nie chcę tu pisać, gdzie lekcja poszła najlepiej, gdzie najgorzej, bo w każdej z trzech grup wyszła po prostu… inaczej. Każdy nauczyciel wie przecież, że nie ma dwóch podobnych lekcji…
Skrócony konspekt lekcji można pobrać tutaj: klik! klik! W tym wpisie opiszę tylko trzy z kilku części lekcji. Te najciekawsze rzecz jasna :).
Zaznaczam też, że lekcja została przygotowana jako lekcja języka polskiego jako obcego. Czyli dziś mamy trzy łyki glottodydaktyki :).

Do lektury poprzednich kanadyjskich postów zapraszam tu:

Pogodowa pocztówka

Na początku lekcji uczniowie dostali kartki pocztowe z rysunkami przedstawiającymi różne stany atmosfery. Rysunki, co słabo widać na zdjęciu, są podpisane. Tę i inne kartki zaprojektowano dla Szkoły Języka i Kultury Polskiej UŚ i świetnie sprawdzają się jako pomoc naukowa w nauczaniu języka polskiego jako obcego.
Oczywiście niektórzy uczniowie znali już sformułowania „pada deszcz”, „świeci słońce”, „jest burza”, ale niektórzy – nie. Z pomocą tej pocztówki większość uczniów była w stanie odpowiedzieć na pytanie o pogodę za oknem, pogodę wczoraj, jesienną czy zimową. Kartki przydały się też pod koniec lekcji.

Julian Tuwim i jego strofy

Kto zgadnie do jakiej strofy to ilustracja?

Na lekcji przeczytaliśmy także fragmenty wiersza Strofy o późnym lecie Juliana Tuwima. W szkole w Polsce zostałaby omówiona budowa wiersza, środki poetyckie, wrażenia czytającego itp. Sami zresztą najlepiej wiecie :). Dla mnie ten wiersz stał się bazą słów związanych z nazywaniem elementów krajobrazu. Dzięki lekturze wiersza uczniowie poznali też nowe słowa (np. „drzemie” czy „bujny”).

Sprawdziłam także rozumienie globalne czytanego tekstu. Uczniowie mieli za zadanie dopasować kolejne zwrotki do rysunków. O wykonanie ilustracji do każdej ze strof poprosiłam swoich szóstoklasistów. Tak, zawiozłam ich rysunki za ocean… (To mi przypomina, że należą im się za to oceny!) Uczniowie nie mieli większych problemów z dopasowaniem słów do obrazów.

Na pierwszej prowadzonej lekcji zaprezentowałam wszystkie 17 prac moich uczniów. Okazało się jednak, że to trochę za dużo i zupełnie wystarczy jeden rysunek do jednej zwrotki.

Butelki z porami roku

U Tuwima czytamy „Lato, w butelki rozlane, na półkach słodem się burzy”. A gdyby tak inne pory roku też wlać do butelki? I zrobić z tego ćwiczenie leksykalne?

Uczniowie dostali kartę pracy z butelkami (tak, tę wyżej) i wpisywali w nich wyrazy kojarzące się z kolejnymi porami roku. Można było korzystać z tekstu wiersza, można było „ściągać” z pogodnej pocztówki.

Główne cele lekcji – powtórzenie słownictwa związanego z porami roku i pogodą – osiągnięto! Oczywiście zaplanowałam sobie trochę więcej, tak na wszelki wypadek :). W końcu najtrudniej jest zaplanować lekcję dla klasy, której się w ogóle nie zna. Najlepiej wtedy jest mieć kilka wariantów działania i w razie czego dostosować ćwiczenia i tok lekcji do uczniów.

Gdybym miała okazję zamiast jednej lekcji poprowadzić dwie z każdą klasą, zrobiłabym na pewno więcej i bardziej postawiła na odpytywanie uczniów :).

Czy są tu może glottodydaktycy? Jeśli tak, chętnie poczytam Wasze komentarze do tej lekcji.

6 Replies to “Porozmawiajmy o pogodzie. Lekcje Polskiego w Kanadzie, cz. III”

  1. Ano są jacyś:) Czy to była lekcja w szkole polskiej? Bardzo podoba mi się zestawienie zajęć o pogodzie z "Kwiatami polskimi", ale z moich doświadczeń wynika, że na takim kursie-lektoracie z polskiego lektura poezji niewspółczesnej się nie sprawdza. Zbyt trudne (archaiczne) słowa. Być może w szkole polskiej jest to lepszy pomysł, zwłaszcza biorąc pod uwagę program lektur itp.

    1. Tak, lekcje były prowadzone tylko w szkołach polskich (dwóch sobotnich i jednej normalnej, w której 30% zajęć jest w języku polskim). Tamtejsi uczniowie na lekcjach czytają różne teksty polskie, również te trochę starsze. Jeśli chodzi o "Strofy…", to problemem nie były archaiczne wyrazy, bo ich tam nie ma, ale słowa, które my uważamy za proste: wymienione bujny, drzemie, ale także burzy się.
      Ciekawostka: w jednej ze szkół sobotnich klasa VIII czytała Kochanowskiego…

Comments are closed.