„… być sobą wreszcie” i „Ze szczytu schodów”


Uncategorized / niedziela, marzec 22nd, 2009

Wiersz Ze szczytu schodów Zbigniewa Herberta z 1956 roku oraz piosenka zespołu Perfect Chcemy być sobą z 1980 były tekstami analizowanymi i interpretowanymi przez Was na ostatnich lekcjach. Zajęcia im poświęcone były także okazją do powtórzenia wiadomości o liryce – jej powstaniu (początkowo wiersze były wykonywane wyłącznie z towarzyszeniem muzyki), rodzajach wierszy (biały – rymowany, stroficzny – ciągły) oraz typach podmiotu lirycznego. Utwór Ze szczytu schodów na pewno nie był znany twórcom Equilibrium, a jednak jego treść jest na tyle uniwersalna, że niektóre z wersów mogłyby stać się mottem filmu Kurta Wimmera:Oczywiście
ci którzy stoją na szczycie schodów
oni wiedzą
oni wiedzą wszystko
co innego my
sprzątacze placów
zakładnicy lepszej przyszłości
którym ci ze szczytu schodów
ukazują się rzadko
zawsze z palcem na ustach
W społeczeństwie totalitarnym istnieje władza, która sprawuje kontrolę nad wszystkimi aspektami życia, ludzie pracujący i uciskani, którzy boją się wychyllić oraz ruch oporu, buntownicy walczący o lepsze jutro. Jakie to będzie jutro – nie wiadomo. Ci z najniższego stopnia schodów wiedzą:jak łatwo odrastają głowy
i zawsze na szczycie zostaje
jeden albo trzech
Ludzie ci nie zmienią swojego trybu życia, mimo że ich obowiązki nie należą do lekkich ani przyjemnych:
więc dalej
będziemy uprawiali
nasz kwadrat ziemi
nasz kwadrat kamienia
z lekką głową
papierosem za uchem
i bez kropli nadziei w sercu
Przesłanie uniwersalne, czyli niezależne od sytuacji politycznej, historycznej czy społecznej można także wyczytać w piosence Chcemy być sobą. „Rozszyfrowanie” jej sprawiło Wam dużo mniej kłopotów niż interpretacja wiersza Herberta. Brawo i oby tak dalej!
Chciałbym być sobą 
Chciałbym być sobą wreszcie 
Chciałbym być sobą 
Chciałbym być sobą jeszcze 
Jak co dzień rano, bułkę maślaną 
Popijam kawą, nad gazety plamą 
Nikt mi nie powie, wiem co mam robić 
Szklanką o ścianę rzucam, chcę wychodzić 
Na klatce stoi cieć, co się boi 
Nawet odsłonić, miotłę ściska w dłoni 
Ortalion* szary chwytam za bary 
I przerażonej twarzy krzyczę prosto w nos! 
Chciałbym być sobą 
Chciałbym być sobą wreszcie 
Chciałbym być sobą 
Chciałbym być sobą jeszcze 
Chciałbym być sobą 
Chciałbym być sobą wreszcie 
Chciałbym być sobą 
Chciałbym być sobą jeszcze 
Trzymam się ściany, niczym pijany 
Tłum wkoło tańczy tangiem opętany 
Stopy zmęczone depczą koronę 
Król balu zwleka, oczy ma szalone 
Magda w podzięce, chwyta me ręce 
I nie ma sprawy, ślicznie jej w sukience 
Po co się spieszysz, po co się spieszysz 
Przecież do końca życia mamy na to czas! 
Aby być sobą 
Aby być sobą jeszcze 
Aby być sobą 
Aby być sobą wreszcie 
Chciałbym być sobą 
Chciałbym być sobą wreszcie 
Chciałbym być sobą 
Chciałbym być sobą jeszcze 

* ortalion – impregnowana (nasączana w celu nadania stosownych właściwości – w tym przypadku nieprzemakalności) tkanina np. na stroje przeciwdeszczowe