„(…) tym, co przede wszystkim przyciągało wzrok, były jego oczy: otwarte tak szeroko, jakby w ogóle nie miały powiek, i wytrzeszczone, jakby zastygłe w śmiertelnym przerażeniu. Gdy tylko postawił stopy na pokładzie, zawołał:
– Uciekajcie! Uciekajcie! (…) Do wioseł, do wioseł, jeśli chcecie uratować życie! Byle dalej od tego przeklętego wybrzeża!
– Weź się w garść – powiedział Ryczypisk – i powiedz nam, o jakim niebezpieczeństwie mówisz. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do uciekania.
(…)
– Ale stąd uciekniecie. To wyspa, na której sny stają się prawdą.
– A więc to wyspa, o której marzyłem od dawna! – zawołał jeden z marynarzy. – jeśli to prawda, to mam nadzieję być żonaty z Anulką, kiedy tam wylądujemy.
(…)
– Głupcy! (…) Właśnie takie brednie przywiodły mnie tutaj i byłoby lepiej, gdybym zatonął lub gdybym nigdy się nie narodził. Czy nie rozumiecie, co wam mówię? To jest miejsce, gdzie sny – sny, czy rozumiecie? – ożywają, stają się rzeczywistością. Nie marzenia – ale sny!
Przez jakieś pół minuty trwało milczenie, a potem ze szczękiem rynsztunku cała załoga (…) złapała za wiosła”.
Zostawiam Was z dwoma polskimi „śniącymi” piosenkami oraz tytułem słynnej grafiki – Kiedy rozum śpi, budzą się upiory, który to tytuł mógłby być mottem pierwszego utworu.