Choć Krzyżacy Henryka Sienkiewicza przytłaczają objętością i usypiają współczesnego ucznia (takiego, jak Wy) językiem (tym używanym przez bohaterów, ale przede wszystkim językiem i tempem narracji), to jednak twardo będę bronić zdania, że warto się z nimi zapoznać. Jeśli siły nie starcza na całość, to poznajmy chociaż dobrze te fragmenty, które pokazują, że bohaterowie Sienkiewicza są z krwi i kości. Działają, myślą, czują. I to czują nie tylko to, co wzniosłe, ale też to, co zupełnie przyziemne (pisarz kilkanaście chyba razu używa w tym kontekście wyrazu „ciągoty”).
Rozmawiamy już o Krzyżakach bardzo długo, ale przecież sama książka do krótkich nie należy. Wiemy, co się w książce wydarzyło, co czuł „głupi Zbyszko” do Danusi, co do Jagienki. Wiemy, co to były relikwie i odpusty i jak ważna była religia dla współczesnych Maćka z Bogdańca. Wiemy też – a tego zwykle nie uczą w gimnazjum – czym jest świętość wg Rudolfa Otto i jak symbole religijne używane są we współczesnej (pop)kulturze.
O Krzyżakach mogłabym rozmawiać miesiącami, proszę mi wierzyć. Ponieważ jednak w szkole należy się na coś zdecydować, na następnych lekcjach zajmiemy się jeszcze postacią Juranda, scenami śmierci, bitwą pod Grunwaldem i modą średniowieczną. Dla każdego, jak myślę, coś miłego.
Dla przypomnienia zostawiam też piosenki, których słuchaliśmy na lekcji. Ostrzegam również, że to nie koniec naszej przygody z rock-operą Krzyżacy (tutaj podaję link do strony projektu: http://www.krzyzacy.sztukoteka.pl/). Kto się cieszy, ręka w górę ;).
Krzyżacy są moją pierwszą lekturą jaką prawie nie dałem rady przeczytać.
Oby nie było więcej takich książęk
B.C
Oh bardzo ciężka książa!!
B.C