Opis przeżyć wewnętrznych – kilka fragmentów


Uncategorized / poniedziałek, luty 24th, 2014
Niby tylko rzeźba, a ile uczuć!

Już nie mogę się doczekać prac domowych z opisem przeżyć wewnętrznych :). Mam nadzieję, że weny uczniowie będą szukać tutaj, nie zaś w jakiś dziwnych krańcach internetu… Moim zamiarem nie jest jednak podawanie instrukcji napisania takiego opisu, czy też zamieszczanie tu magazynu słów. Postanowiłam jednak umieścić tu dwa niezłe – moim zdaniem przykłady. Oba z powieści, nie spreparowane na potrzeby ćwiczenia.


Pogrubiłam szczególnie interesujące słowa, zwroty, wyrażenia.



1. Lucy Maud Montgomery. Błękitny zamek. Przeł. Joanna Kazimierczyk.

Valancy siedziała przy oknie skamieniała. Na zewnątrz świat tonął w powodzi światła wiosennego popołudnia. Na stacji grupka młodych dziewcząt czekała na pociąg. Słyszała ich wesoły śmiech i dźwięczne głosy. Parowóz wtoczył się z hukiem i odjechał, ale żadna z tych rzeczy nie miała znaczenia. Nic nie miało znaczenia oprócz faktu, że pozostał jej tylko rok życia.
Zmęczyło ją siedzenie przy oknie, więc wstała i położyła się na łóżku, patrząc na popękany, zaplamiony sufit. Ogarnęło ją dziwne odrętwienie następujące zazwyczaj po silnym psychicznym wstrząsie. Nie czuła nic poza bezgranicznym zaskoczeniem i niedowierzaniem, za którym jednak tkwiło przekonanie, że doktor Trent zna się na rzeczy i ona, Valancy Stirling, wkrótce umrze nie zaznawszy prawdziwego życia.
Kiedy zadźwięczał gong na kolację, podniosła się machinalnie i zeszła na dół kierowana wyłącznie siłą przyzwyczajenia. Dziwiła się, że pozostawiono ją tak długo samą. Ale oczywiście matka teraz demonstracyjnie nie zwraca na nią uwagi. Była z tego zadowolona i pomyślała, że sprzeczka, mówiąc stylem pani Fryderykowej, okazała się wręcz opatrznościowa. Nic nie jadła, lecz obie panie przekonane, że dręczą ją wyrzuty sumienia, nie komentowały tego faktu. Zmusiła się do wypicia filiżanki herbaty, a potem siedziała i patrzyła na obecnych z dziwnym uczuciem, że minęły całe lata, od kiedy ostatni raz siedziała z nimi za stołem. Uśmiechnęła się w głębi duszy na myśl, jakie mogła wywołać zamieszanie, gdyby tylko pokazała im list od doktora. — Rozpętaliby takie piekło, jakby naprawdę im na mnie zależało — pomyślała z goryczą.

2. Irena Jurgielewiczowa: Ten obcy.

Ula siedziała bez ruchu, ze spuszczonymi oczami. Chciała roześmiać się niefrasobliwie lub przynajmniej powiedzieć coś zwyczajnego, co świadczyłoby, że nie przypisuje tym słowom żadnego znaczenia. Nie udawało się jednak tych pragnień zrealizować. Gardło miała ściśnięte, głos zdradziłby od razu jej bezsensowne wzruszenie. Podobnie było z uśmiechem, drżące wargi nie chciały poddać się nakazom woli. Jedyne, co potrafiła zrobić, to podjąć z ziemi gałązkę i łamać ją w palcach na małe, coraz mniejsze kawałeczki.
Po jakimś czasie uświadomiła sobie z nagłym lękiem, że obustronne milczenie trwa bardzo długo.

Powodzenia :).