Od początku swojej polonistycznej ścieżki w szkole na lekcjach starałam się wykorzystywać różne teksty kultury: literaturę we wszystkich jej rodzajach i wielu gatunkach, muzykę, obraz, film, reklamę… Teksty te pojawiały się na języku polskim w rozmaitych odsłonach: jako główni bohaterowie lekcji, konteksty, wprowadzenie do tematu, podsumowanie jakiś rozważań. Szczególnie chętnie goszczę na swoich lekcjach film i muzykę. Dziś kilka słów o jednym utworze muzycznym.
Od razu przyznam, że nie przepadam za hip-hopem, ale mam kilka swoich ulubionych kawałków tego gatunku muzycznego. Piosenkę Bezimiennych Strychpróbowałam już kiedyś wykorzystać na lekcji, aczkolwiek nie spotkała się ona z ciepłym przyjęciem – wśród uczniów nie było ani jednej osoby, która słuchałaby takiej muzyki.
Teraz jednak mam w I g wielbicieli hip-hopu, więc mogę trochę poszaleć z tą muzyką :). Tak się złożyło, że akurat na lekcjach poruszany był kilkukrotnie temat rzeczy i ich wartości sentymentalnej. Piosenka Strych doskonale pasowała do fragmentu Kwiatów polskich Juliana Tuwima oraz do Muzeum Wisławy Szymborskiej. Na lekcji pojawiła się trochę w ramach podsumowania rozważań, trochę, aby pokazać uniwersalność pewnych problemów. Dziś żałuję, że nie wycisnęłam z tej piosenki więcej. Wiadomo, najlepsze pomysły zwykle rodzą się post factum.
Przechodząc jednak do tytułu posta – co można znaleźć na strychu, o którym śpiewa bytomska formacja? Graty, śmieci i rupiecie, stare, zniszczone przedmioty, obiektywnie nie przedstawiające żadnej wartości:
Na starych fotkach gęsta pajęczyna niektóre wyblakłe poplamione z wina Ipatrzę na twarze które pamięć gdzieś zgubiła i pytam gdzie ta radość która kiedyś we mnie tkwiła Dalej leżą wrotki i rower na trzech kółkach odleglejsze czasy na kolejnych półkach Stare okulary które kiedyś tam nosiłem 20 lat temu całkiem inaczej żyłem O pierwszych moich krokach stawianych na macie przypomina stara dżudoka bliższa teraz szmacie Piórnik, książki i szkolne zeszyty stary komputer, na nim pierwsze bity Czarne lenary obok leżą rolki stare ochraniacze i szmaciane korki Puchar osiedla w nich rozgrywałem to kiedyś było ważne całe serce w to wkładałem
(…)
Stara piłka do nogi przebita do kosza bramkarskie makówy bluza George’a Camposa
Krótka przygoda w klubie pierwsza karta zawodnika
lecz talent ma to do siebie że nieszlifowany znika
Dla faktu nie pomogła ta stara paczka szlugów
to potrzaskane bongo służące do pierwszych buchów
(…)
Leży tutaj trochę książek nie są to lektury Pierwszy zeszyt rymów pierwszy spray co zdobił mury Połamana deskorolka poszarpane vansy
jakieś szerokie spodnie pierwsze kimono do walki Niewysłane walentynki z obawy przed odrzuceniem
Wyliczone w tekście rzeczy mają jednak dużą wartość sentymentalną – przywołują wspomnienia wzlotów i upadków dzieciństwa i młodości; przywołują to, co kiedyś było ważne, w co wkładało się całe serce.
Na tym właśnie polega (między innymi) magia przedmiotów. To wehikuły czasu, które mogą przenieść nas lata wstecz. Może nieprzypadkowo J. K. Rowling uczyniła zwykłe, niewyróżniające się przedmioty, świstoklikami? Wszak one też miały magiczną moc przemieszczania tego, kto ich dotykał…
Dla mnie, jako miłośniczki rozważań Gastona Bachelarda, w tej piosence ciekawe jest jeszcze to, że mówi o strychu. W Domu rodzinnym i domu onirycznym jest taki fragment:
Na strychu można także bez końca czytać z dala od osób, które odbierają nam książki, bośmy już za dużo czytali. Na strychu – przebieranki w stroje dziadków, w szale i wstążki. Cóż to za muzeum marzeń – rupieciarnia na strychu! Tam różne starocie raz na zawsze zdobywają sobie miejsce w sercu dziecka. Dzięki marzeniom wstaje z martwych przeszłość rodziny, młodość dziadków i pradziadków.
Dla zainteresowanych strychem zrobiłam swoją pierwszą internetową tablicę z notatkami. Mam nadzieję, że komuś (i mnie w przyszłości) posłuży. Link bezpośredni: