Kiedy trzeba poważnie porozmawiać. „Chłopcy z Placu Broni” Ferenca Molnara


Uncategorized / piątek, czerwiec 26th, 2015
Zawsze pisałam tu tylko o lekcjach w gimnazjum, odkąd jednak blog zmienił formułę (w zasadzie powoli, powoli ją zmienia), uznałam, że jest jednak sens w pisaniu o wszystkim, co robię w szkole :).
Może to dziwne, że piszę o lekturze, ostatniej, którą omawialiśmy w tym roku szkolnym, w pierwszy dzień wakacji. Ale, jak wiedzą wszyscy nauczyciele – czas w czerwcu płynie szybko, jeszcze szybciej niż w pozostałe dni roku szkolnego. A dobre pomysły warto uwieczniać niezależnie od tego, jaki dzień właśnie mamy.
Chłopców z Placu Broni nie omawiałam nigdy wcześniej. W tym roku zdecydowałam się na tę lekturę dzięki jednemu z uczniów oraz dzięki moim studentom, z którymi omawiałam tę powieść na zajęciach z literatury dziecięcej i młodzieżowej.
„Warto spróbować” – pomyślałam.
I rzeczywiście było warto.
Od początku wiedziałam, że skoro omawiamy tę lekturę w czerwcu, to odpadają zadania na ocenę, długie prace domowe. Postanowiłam skupić się na przedyskutowaniu różnych treści. Jakich? To podpowiedziały dzieci (spostrzegawcze bestie!).
Problem nr 1 – KONFLIKTY
– Proszę pani, to bez sensu, że oni się bili. Nie mogli się jakoś dogadać i razem zagrać w tę piłkę? – mówi uczeń.
– W palanta – poprawia go drugi.
– W palanta.

Takie pytanie pojawiło się podczas rozmowy wstępnej o przeczytanej lekturze. Generalnie wszyscy uważali, że walka chłopców z Placu z chłopcami z Ogrodu była bezsensowna i przyniosła więcej złego niż dobrego.
Co zrobiłam? 
Najpierw była burza mózgów i odpowiedź na dwa pytania:
  1. Kim jesteśmy?
  2. Jacy jesteśmy?

Oczywiście chytrym mym planem było pokazanie, że więcej nas łączy niż dzieli oraz że mimo występujących różnic uczniowie w V SP potrafią się dogadać.

To zdjęcie znają fani mojego profilu na Facebooku :).
Było jednym z pierwszych w konkursie #jakatolektura.
Potem podzieliłam klasę na dwa zespoły. Jeden zespół zestawił sobie stoły pod ścianą, drugi pod oknem. Zespoły zrobiły podobną burzę mózgów, odpowiadając na pytania:
  1. Kim byli chłopcy z Ogrodu/Placu?
  2. Jacy byli chłopcy z Ogrodu/Placu?
Żałuję, że nie sfotografowałam ich odpowiedzi. Może jeszcze znajdą się gdzieś w pracowni… 
Po kilkunastu minutach przedstawiciele drużyn usiedli w oddzielnych ławkach i porównali swoje odpowiedzi, szukając tego, co łączy chłopców z Placu i Ogrodu (Czerwone Koszule vel. czerwonoskórych).

Pokazanie, że chłopców co nieco łączyło, miało na celu podkreślenie, że jednak byli do siebie podobni, że bazując tych podobieństwach jednak mogli choć próbować się dogadać. Wybrali jednak wojenną ścieżkę…

Tutaj w dyskusji padły ważne pytania – czy łatwo jest unikać konfliktów? Jakie są źródła konfliktów? Czy ważniejsze jest to, co nas dzieli, czy to, co różni?
Jak widać, oprócz sprawdzenia, czy uczniowie zrozumieli i pamiętają treść lektury oraz czy potrafią dokonać charakterystyki (czy też wykonać notatkę do charakterystyki) grupy, zyskałam coś jeszcze – uczniowie wyrażali własne zdanie, uzasadniali je, emocje związane z lekturą tylko pomogły nam w lekcji. 
Nawet jeśli te ważne pytania, dorosłe pytania o konflikty, są teraz dla V SP niezbyt ważne, to mam nadzieję, że powrócą w przyszłości. Że historia chłopców wróci do nich i zmusi do przemyśleń.
Warto już w szkole podstawowej rozmawiać na poważne, trudne tematy przy okazji lektur. To świetne przygotowanie do życia jako takiego. Myślę, że to zdanie nie tylko moje, ale też wielu nauczycieli języka polskiego w klasach IV-VI.

W następnym odcinku problem nr 2 – śmierć.

2 Replies to “Kiedy trzeba poważnie porozmawiać. „Chłopcy z Placu Broni” Ferenca Molnara”

  1. O rany. Płakałam jak bóbr czytając tę książkę. Warto jednak sięgać po takie pozycje, bo w gruncie rzeczy nasze dzieci są mądre i wrażliwe. Czasem tylko to ukrywają 🙂

    1. Ja właśnie nie płakałam, co więcej, nie podobała mi się ona. Uważałam, że Nemeczek umarł bez sensu, a już Związek Przeżuwaczy Kitu był dla mnie czymś obrzydliwym!
      Teraz jednak odbieram tę powieść zupełnie inaczej. Jest smutna i bardzo, bardzo poważna. I człowieka – czy młodszego, czy starszego – może skłonić do refleksji. Przekonałam się na własnej skórze, że warto przełamywać pewne stare opory lekturowe :D.
      No i zgadzam się, że dzieci są mądre i wrażliwe. Czasem to ukrywają, czasem nie wiedzą :).

Comments are closed.