Jedno z moich jezior osobliwości – w maju |
Krystyna Siesicka i ja… To nie był łatwy związek. Powiedziałabym nawet raczej, że był niełatwy i przelotny. Jej książki wydawały mi się – miłośniczce wszystkiego, co napisała Lucy Maud Montgomery – zbyt prawdziwe. Nagle życie nastolatka okazywało się trudne, konieczność dokonywania wyborów – bolesna, problemy – dorosłe. I jeszcze narracja była czasem jakaś taka… mało przejrzysta. Jednym zdaniem – powieści Siesickiej (te, które znam) polecam nastolatkom, które lubią czytać o trudnym życiu innych nastolatek.
Dlatego nie było mi łatwo stać się wierną, pochłaniającą wszystko, co wyszło spod ręki autorki, czytelniczką Krystyny Siesickiej. Mimo tego przeczytałam kilka jej powieści. Z tego, co pamiętam – cztery. Były to: Zapałka na zakręcie, Jezioro osobliwości (piękny tytuł swoją drogą!), Beethoven i dżinsy (książka, którą sama sobie kupiłam!) oraz Dziewczyna Mistrza Gry.
Co ciekawe, nie pamiętam za dobrze treści tych książek. W głowie pozostały mi jednak słowa i obrazy i myślę, że tym autorka u mnie wygrała. Kilka cytatów-obrazów z jej powieści tłucze mi się po głowie w różnych momentach życia. Zakładanie szpilek mimo mrozu, by wyglądać elegancko i, mimo takiego poświęcenia, niezyskanie aprobaty matki chłopaka… Przejście od smażenia kaszanki do wspomnień wojennych… Tajemniczy świat gier RPG (szybko dowiedziałam się i przekonałam na własnej skórze, że nie taki znów tajemniczy, jakim go Siesicka widziała)… Pierwsza gwałtowna miłość, pamiętnik dziewczyny czy chłopaka, który czytał ktoś z dorosłych. A w tym pamiętniku strony spięte spinaczem i prośba, by tego nie czytać. I ja, która od czasu do czasu zastanawiam się, co tam zostało napisane. Jakie pole dla wyobraźni – kilkanaście kartek spiętych spinaczem! I jeszcze, od czasu do czasu, powraca ten fragment Dziewczyny mistrza gry:
W końcu wyszli jednocześnie, Kamil jechał do klubu, w piątki zawsze mieli zajęcia na siłowni, ale dopiero pod sam wieczór. Spojrzał w głąb ulicy, nie nadjeżdżał żaden autobus.
— A ty dokąd pójdziesz, dziadku?
— A ja sobie pójdę do kościoła.
Kamil zdziwił się, ale zapytał dopiero po chwili:
— Zawsze mówisz, że nie jesteś wierzący.
— Zawsze mówię, że właściwie nie jestem wierzący.
— Modlisz się, dziadku?
— Nie. Nie lubię o nic prosić, a dziękowania Bogu nie uważam za modlitwę.
— Więc co właściwie robisz w kościele?
— Słucham nucenia aniołów — powiedział ironicznie.
A może to nie była ironia, może naprawdę słucha nucenia aniołów, siedząc w pustym o tej porze kościele, myślał Kamil jadąc autobusem, kto wie, jakie dźwięki dochodzą ze sfer niebieskich do ludzi, którzy mówią o sobie, że właściwie nie są wierzący.
Ciekawe, prawda?
A wy jakie macie wspomnienia związane z twórczością Krystyny Siesickiej? Byłoby mi miło, gdybyście odpowiedzieli na to pytanie 🙂 (tutaj lub na fp na Fb).
Krystyna Siesicka (ur. 22 listopada 1928 w Dęblinie, zm. 3 lipca 2015 w Warszawie) – prozaik, autorka utworów dla młodzieży. Więcej na: https://pl.wikipedia.org/wiki/Krystyna_Siesicka
Zaczęło się od "Chwileczkę Walerio", dostałam tę książkę, kiedy byłam jeszcze bardzo wczesną nastolatką i nie zrozumiałam wszystkiego, bo to historia opowiadająca o dziewczynie, która wyszła z uzależnienia. Pamiętam do dziś szatę graficzną książki – były w niej autentyczne fotografie młodej dziewczyny, dlatego wydawało mi się, że to prawdziwa historia. Potem "Jezioro osobliwości" i zdecydowanie "Zapałka na zakręcie". Lubiłam w tych opowieściach to, że jest depresja, smutek, ból, że nie są takie ulukrowane jak u Musierowicz.
"Jezioro osobliwości" dostałam w nagrodę za udział w konkursie o "Ani z Zielonego Wzgórza" (dziś wydaje mi się to trochę dziwne, ale tak było). Wielokrotnie do niego wracałam (chyba nadszedł czas, by zrobić to ponownie). Do innych tytułów też sięgałam, ale jednak wolę Musierowicz (bo jestem niepoprawną optymistką, hehe).