Dlaczego?
Numer 2: Jassie Burton, Miniaturzystka
Miniaturzystkę kupiłam na lotnisku we Frankfurcie w połowie czerwca tylko dlatego, że w lotniskowej księgarni nie było książek, które naprawdę chciałam przeczytać… Okazało się jednak, że to powieść dla mnie. Jassie Burton klimatem wchodzi nieco na terytorium Tracy Chevalier, a muszę przyznać, że to jedna z moich ulubionych pisarek. Jest historia, są kobiety, są normy obyczajowe i – w końcu – są miniaturki. Mebelki, figurki, sprzęty do domku dla lalek. I jest tajemnica. Niejedna. Polecam gorąco.
Numer 3. John Green, Papierowe miasta
Miałam iść na film, ale chyba nie chcę sobie popsuć książki, która była tak dobra, że żałuję, iż nie kupiłam w tym Frankfurcie oryginalnej wersji językowej (a było mnóstwo kopii!). O nastolatkach i miłości w niebanalny, dojrzały, zabawny, lekki a zarazem filozoficzny i mądry sposób. I zakończenie, które można zrozumieć chyba tylko nie będąc już nastolatkiem. Polecam młodzieży i tej trochę starszej młodzieży ;).
Numer 4. Zygmunt Miłoszewski, Gniew
Nigdy nie przepadałam za kryminałami… Do czasu, gdy poznałam dowcip Zygmunta Miłoszewskiego! Intryga intrygą, schemat powieści kryminalnej jest dość betonowy, ale ten bohater! Ten język bohatera! Ten język narratora! Nie raz, nie dwa, czytając coś, płakałam ze śmiechu. Zwłaszcza, kiedy Miłoszewski żartował sobie z literatury lub jakoś do niej nawiązywał. Mój ulubiony fragment to ten z Szymborską z Ziarna prawdy. Gniew to ostatnia powieść o prokuratorze Teodorze Szackim. Warto zapoznać się z poprzednimi. Ze względu na sceny przemocy (zwłaszcza przemocy domowej) polecam starszym czytelnikom.
A jak tam Wasze wakacje? Było książkowo?
Ja też trochę poczytałam. W końcu od czego są wakacje ;)?
Czy były to książki historyczne? 🙂