Jak się nie narobić, a do czytania zachęcić


Uncategorized / czwartek, wrzesień 15th, 2016

W ubiegłym roku (szkolnym oczywiście) zbiegły się ze sobą dwa wydarzenia. Po pierwsze, nasza szkoła dostała dofinansowanie z programu Książki Naszych Marzeń, po drugie Biblioteka Narodowa opublikowała raport o stanie czytelnictwa za rok 2015.
Dofinansowanie zobligowało nas do przeprowadzenia w szkole akcji promujących czytelnictwo. Nie żebyśmy tego nie robili normalnie, na lekcjach polskiego :). Prowadzenie lekcji i imprez szkolnych o czytelnictwie, lektura wniosków z raportu BN oraz podobnego raportu dr Zofii Zasackiej o czytelnictwie dzieci i młodzieży, sprowokowały mnie jednak do większych przemyśleń. Na szczęście da je się przedstawić w miarę krótko :). Zapraszam do lektury.

Społeczeństwo nie czyta

Nie mam telewizora, radia słucham z rzadka, ale po internetach wiosną rozlała się – niczym Wisła po roztopach – wieść, że 63% Polaków nie przeczytało w 2015 tekstu dłuższego niż 3 strony. Ba! Nawet nie miało książki w rękach. Ot, tak, żeby tylko przekartkować.
Zewsząd rozległy się komentarze – ojej, jakie to straszne, jakie to potworne, jesteśmy narodem analfabetów, larum, larum grają! 
A ja zaczęłam się zastanawiać, co konkretnie robię i mogę zrobić, by pokazać, że czytanie jest fajne. Po prostu. 

Dawaj dobry przykład

Hej, redaktorze, redaktorko, matko, ojcze, nauczycielko i nauczycielu płaczący nad stanem czytelnictwa w naszym pięknym kraju! Kiedy WY ostatnio mieliście w ręku książkę? CO i KIEDY ostatnio przeczytaliście? Co was poruszyło, zachwyciło, wciągnęło bez reszty?
Droga Polonistko! Drogi Polonisto! Te pytania kieruję także do was. Czytacie? 
Ja przyznaję bez bicia, że najbardziej do czytania motywują mnie… moi uczniowie. W klasach, w których uczę, jest bardzo dużo aktywnych czytelników. Troszkę wchodzą mi na ambicję, chciałabym im dorównać :). Tłumaczenie się brakiem czasu na czytanie uważam za zwyczajnie słabe. Niekiedy bywam na to zbyt zmęczona, to fakt. Ale brak czasu? A te godziny zmarnowane na Fejsie…? No właśnie…
Żeby dokumentować to moje pozaszkolne czytanie, założyłam konto na Instagramie. Tam wrzucam zdjęcia przeczytanych książek – zwykle tylko tych, które czytam dla przyjemności. Raczej nie ma tam lektur szkolnych (czytam je któryś raz…) oraz uniwersyteckich. No, chyba że lektura jest i przyjemna, i pożyteczna. 
Zanim zaczniesz wymagać od uczniów, by czytali, i narzekać, że nie czytają, niech zobaczą Cię z książką, niech posłuchają, jak o niej opowiadasz.

Interesuj się tym, co czytają uczniowie

Interesuj, czytaj, pożyczaj od nich książki. Broń Boże nie śmiej się z ich wyborów lekturowych, nie wyszydzaj. Romans? Kryminał? Też po nie czasem sięgam. Jeśli książka, którą uwielbiają, nie podobała ci się, powiedz rzeczowo dlaczego. Jeśli jej nie znasz – zamilcz. 
To dzięki uczniom przeczytałam m.in. Love, Rosie, Dotyk Julii, Fangirl, Startera, książki Wojciecha Cejrowskiego. Czy wszystko to mi się podobało? Tak, choć niektóre fragmenty niektórych książek były zwyczajnie kiepskie. Ale nie czytałam Heideggera, kiedy miałam 15 lat. Prawdę powiedziawszy, nadal nie czytam filozofów do poduszki. Wolę coś, co mój zmęczony mózg zrozumie od razu i nie wywróci się na lewą stronę.

Doceniaj wiedzę dodatkową

Ktoś porównuje lekturę szkolną do tego, co przeczytał w domu? Nie mów, że to nieważne i nieistotne tylko dlatego, że nie znasz jakiegoś tekstu. Toż to zbrodnia na czytelniku! Dopytaj, doczytaj, doceń. Możesz tylko zyskać. Nie stracisz twarzy, przyznając się do niewiedzy. Wyjdziesz co najmniej na osobę niegodną zaufania, jeśli kogoś bez sensu uciszysz.

Promuj czytelnictwo w swojej klasie/szkole

Gotowe pomysły? Ja mam jeden prosty patent na nagradzanie aktywnych czytelników. Opiera się on na torebkach na prezenty oraz – przede wszystkim – na zaufaniu. Jak to działa? O tym następnym razem, obiecuję 🙂.

Wyrzuć lektury

To taki żart. Choć w sumie – nie. Tak sobie myślę, że aby od najmłodszych lat pokazać, że czytanie jest fajne, super , cool i… [tutaj wstaw dowolne młodzieżowe określenie], trzeba w szkole czytać to, co uczniowie a) zrozumieją (w sensie języka) b) co ich zaciekawi i poruszy.
Łatwe? Trudne? Wchodzimy tutaj na bardzo grząski teren. Z jednej strony mamy podstawę programową, na razie w szkole podstawowej bardzo elastyczną, z drugiej fakt, że nauczyciele nie znają baaaardzo bogatej oferty książek dla dzieci, z trzeciej zasoby bibliotek, z czwartej zasobność portfela rodziców… Takie pozadydaktyczne aspekty, które czasem nauczycielom wiążą ręce. Tymczasem… Przypomnijcie sobie swoje własne lekturowe boje. Czy chętnie czytaliście wszystkie lektury? Kiedy książki proponowane przez nauczyciela z Krainy Czytelniczej Przygody zaczęły nas wieść do Krainy Lekturowej Nudy? Jesteście w stanie wskazać ten moment?
Bardzo lubię omawiać lektury, przede wszystkim te w szkole podstawowej. Bawić się nimi, pokazywać, że dobrze jest przeczytać książkę i uczestniczyć potem na lekcjach w zabawie (która jest nauką, rzecz jasna). 
W sumie to nie musisz wyrzucać lektur. Zmień do nich podejście. O swoim podejściu do tekstów obowiązkowych też wkrótce napiszę :).

Nie bój się pytać uczniów o zdanie

Niech pytanie: jak wam się podobała lektura zagości na stałe w każdej klasie. Niech idzie w parze z zapewnieniem, że serio, serio, książka może się nie podobać. Jeśli Ci się nie podobała, powiedz dlaczego. Jeśli podobała – też. Jako nauczycielka i człowiek w jednym nie wymagam od uczniów peanów na cześć przeczytanych tekstów. Mnie samej nie wszystko się podoba. I już.

Jak się nie narobić, a do czytania zachęcić?

Dawaj przykład, interesuj się, doceniaj, promuj, zmień podejście, pytaj o zdanie… Nie musisz pisać programów i projektów promujących czytelnictwo. Robić spotkań, pokazów i ewaluacji. Spotykasz się na lekcjach, tam robisz z uczniami pokaz, a potem dokonujesz autoewaluacji. Bez papierów. Bez wielkich słów. 
Czytaj i mów o tym, chwal siebie i innych za czytanie, tak po prostu. 

Dziękuję, że przeczytałaś/przeczytałeś ten tekst :).

4 Replies to “Jak się nie narobić, a do czytania zachęcić”

  1. Ja prowadzę z uczniami blog książkowy, dużo o ich literackich wyborach rozmawiamy i wielokrotnie wprawiali mnie w zdumienie swoimi literakimi fascynacjami. Zapraszam zresztą w odwiedziny na stronę Książkozerców 🙂

    1. Wow, to jest naprawdę świetny pomysł! Aż żałuję, że sama na niego nie wpadłam!!! Świetny, także z tego względu, że prosty, nie wymagający wielkiego nakładu środków, wymyślnych narzędzi i stosu papierów (jak widzisz, mam awersję do biurokracji). Super, szkoda, że wcześniej nie poznałam tego bloga. Będę polecać! <3

Comments are closed.