Dobry nastrój na lekcji


Uncategorized / piątek, marzec 31st, 2017
Dziś strajk nauczycieli. Moja szkoła nie bierze w nim udziału, ale – jako placówka Społecznego Towarzystwa Oświatowego – zorganizowała akcję „Odzyskać czas dla edukacji„.
Nie zgadzam się z reformą, nie podoba mi się ani jej treść, ani forma. Mimo to mam dobry nastrój. Spędziłam z III gimnazjum noc w szkole, zjadłam z uczniami śniadanie, siedzę u kolegi na lekcji o Buszującym w zbożu, świeci słońce, jest ciepły dzień. Zbyt dobry dzień, by narzekać.
Każdy dzień jest zbyt dobry, by narzekać. W końcu każdy dzień to mój dzień.
Dobra energia w klasie wygenerowana dzięki najdziwniejszym słowom znalezionym w słowniku 🙂

Frustrację spowodowaną reformą odczuwałam najsilniej w grudniu, kiedy to skręcona kostka unieruchomiła mnie w domu na prawie dwa tygodnie. Zaczęłam wtedy tworzenie wpisu pt. Pozwólcie mi myśleć samodzielnie. Z zanotowanych wtedy myśli nic się jednak nie wyłoniło. Było w tym wszystkim za dużo emocji takich jak złość, żal, poczucie absurdu itd. Powiedzieć, że nie było mi miło, że mnie – nauczycielkę, która w pracę wkłada dużo serca, wymyśla, stara się, czerpie frajdę z pracy, lubi uczniów, a do tego jeszcze podaje dalej to, co robi, a nawet ma doktorat – wrzuca się do worka z etykietą „niewydolny belfer, który nic nie robi, nie potrafi pracować z młodzieżą, nie uczy i jest niepotrzebny” – to nic nie powiedzieć. Czy nie tak się czuliście, czujecie, koleżanki i koledzy z gimnazjum? Jakby ktoś, mówiąc dosadnie, splunął wam w twarz? 

Cóż, ja się tak czułam.
Poza tym było mi też wstyd.

Za tych, którzy to wszystko wymyślili i wprowadzili w życie. Wstyd przed uczniami za dorosłych, którzy ze sloganami dobra dzieci i młodzieży na ustach wprowadzają przepisy pisane na kolanie i utrzymują, że tak będzie lepiej. Wstyd za dorosłych, którzy popisują się ignorancją. Wstyd za dorosłych, którzy nie potrafią napisać porządnej podstawy programowej. Wstyd za dorosłych, którzy pokazują, że kompletnie nie liczą się ze zdaniem uczących i uczonych. Wyrzucają do kosza międzynarodowe i polskie badania edukacyjne. Mają w głębokim poważaniu to, co mówią pracownicy uniwersytetów. Dlaczego? W moim odczuciu najlepszą odpowiedzą jest: bo tak.

Dobry nastrój

Po krótkim okresie załamania i niedowierzania nadszedł czas niesmaku, który dalej się utrzymuje. Jednak, kiedy idę do szkoły, wyrzucam z głowy negatywne myśli i emocje. W ławkach siedzą przecież uczniowie, których znam i lubię. Przyszli się pouczyć, ja przyszłam ich pouczyć oraz dobrze spędzić czas. W atmosferze przyjaźni, dialogu, szacunku. Kreatywnie i kształcąco. Nie wiem, jak wy, ale ja od początku swojej drogi nauczycielskiej robiłam w szkole wiele ciekawych, nietypowych rzeczy tylko dlatego, że sprawiały frajdę w pierwszej kolejności mnie. Taka ze mnie egoistka. Lektury, filmy, dziwne pomysły… Liczyłam zawsze na to – i nadal liczę – że mój entuzjazm po prostu udzieli się uczniom.


Dobra energia

Jeśli ja jestem zadowolona, uczniowie też; jeśli oni, to i ja. Tak się wymieniamy dobrą energią :). Jak jest energia, to chce się robić więcej, inaczej, lepiej. Nawet na noc w szkole, by ćwiczyć gramatykę ma się ochotę i czeka jak na ferie. Szalone to? Może…

Podziel się!

Podzielcie się ze mną sposobami na radzenie sobie z reformą, kiepskim nastrojem własnym i uczniów. Sposobami na wytwarzanie dobrej energii w klasie, na to, by panował tam ten trudny do zdefiniowania „klimat”. W czasach zmieniających się list lektur, niewymyślonych egzaminów, losowania kto w jakiej szkole ma być, przestawiania uczniów jak przedmioty dajmy sobie trochę pozytywnych wibracji. A co! Myślę, że na nie zasługujemy :).

4 Replies to “Dobry nastrój na lekcji”

  1. Jestem uczennicą trzeciej klasy LO. Chciałabym w przyszłości pracować w zawodzie nauczyciela. Ciągle słyszę,że wywodzę się z patologii, niczego nie potrafię, bo kończyłam gimnazjum. Jestem także niedouczona, mam braki,a okres liceum to tylko kurs przygotowawczy do pseudomatury. Bardzo mnie to przytłaczało,ale zdążyłam się już z tym oswoić. Marzyłam by w przyszłości uczyć w gimnazjum. Teraz już nie marzę, bo nie ma nic bardziej nierealnego. Siłę i radość czerpię dziś od nauczycieli. Nauczycieli gimnazjum,do którego chodziłam. Zawsze mnie podtrzymują na duchu. A szczególnie jedna pani,na którą zawsze mogę liczyć. Wspiera mnie maerytorycznie i duchowo. Wspieramy się nawzajem,bo ona też jest w trudnej sytuacji. To jest chyba jedyny sposób. Znaleźć kogoś,kto zawsze wesprze miłym słowem.
    Jest Pani świetną nauczycielką. Wszysto widać, tu, na blogu, instagramie i facebooku. Taka zaangażowana i kreatywna osoba nie może się zamartwiać,bo będzie wspaniała niezależnie od tego, jak będzie wyglądała szkoła. Życzę Pani wszystkiego dobrego 😉
    Ilona T.

    1. Dziękuję Ci bardzo 🙂 Ha, wiem, która to Ilona! Cieszę się, że się odezwałaś. Takie słowa są właśnie nam, nauczycielom, bardzo potrzebne. Widzę po Twoim komentarzu, że uczniowie też źle czują się z tym, co mówi się o gimnazjach :/.
      Dziękuję raz jeszcze i życzę Ci wytrwałości i wiary w marzenia. Nie zawsze jest tak, jak mówią w amerykańskich filmach – że wystarczy wierzyć, a wszystko się spełni. Wiara jednak niewątpliwie pomaga :).

  2. Mnie zdarza się czasem powiedzieć uczniom: "Wiecie, to zagadnienie uważam za zupełnie niepotrzebne, ale musimy to zrobić. Szybko i sprawnie to zaliczmy". Szczerość tworzy dobry klimat!

Comments are closed.