Strój prawdziwej mamy oczami Jima Blythe’a


Literatura, Parenting / sobota, maj 25th, 2019

Znów czytałam Anię ze Złotego Brzegu Lucy Maud Montgomery. Szukałam jednej sceny do jutrzejszego wpisu z okazji Dnia Matki a przy okazji znalazłam inną i stwierdziłam, że to jednak nią się podzielę.

Ubrania zawsze mnie interesowały. Mam za sobą fazę nadmiernego ich kupowania, przejście od ilości do jakości, studiowanie ich znaczenia w doktoracie a nawet – uwaga! – epizod szafiarski.

W ciąży musiałam nieco uzupełnić swoją garderobę, ale w sumie miałam w szafie rzeczy oversize, więc nie było rewolucji. Przejmowałam się czasem swoim wyglądem, nie powiem.

Za to muszę przyznać, że teraz jakoś specjalnie się nim nie przejmuję, tzn. nie mam negatywnych myśli dotyczących swojego wyglądu. Chodzę w dresie po mieście i nie jest mi z tego powodu wstyd. Ba! Przez większość czasu czuję się w swoim dresie cudownie! Zmierzam w stronę stylu „skandynawskiego”, o którym świetnie pisała Ronja o tutaj: https://ronja.pl/moda-skandynawska-dla-matek/.

Pewnie wiele z Was przejmuje się jednak bardziej niż ja tym, jak wygląda. Patrzy w lustro i widzi kogoś obcego. Jakąś potarganą, ścioraną życiem babę z resztkami pomidorówki na starych podomowych getrach. Dla Was, ale też dla siebie, na przyszłość (bo wiem, że przyjdzie dzień, kiedy ta pomidorówka będzie na moich spodniach) zostawiam ten cytat.

Popatrzcie czasem na siebie oczami Jima Blythe’a.

Pewnego wieczoru pod koniec marca Gilbert i Ania wybierali się na obiad do przyjaciół w Charlottetown. Ania włożyła nową, zieloną suknię, przybraną przy dekolcie srebrną nitką, wsunęła na palec pierścionek od Gilberta, a na szyi zawiesiła perełki od Jima.

– Prawda, Jimie, że moja żona jest piękna? – zagadnął z dumą tata.

Jim myślał właśnie, że mama jest bardzo piękna i że ma śliczną suknię. Jak ładnie wyglądały perły na jej białej szyi! Lubił patrzeć na mamę, kiedy była tak wspaniale wystrojona, choć wolał ją w codziennej sukience. Wyjściowy strój zmieniał ją w kogoś innego. Nie była wtedy jego prawdziwą mamą.

2 Replies to “Strój prawdziwej mamy oczami Jima Blythe’a”

  1. Świetny wpis! Przyznaję, że słowa Jima niosą bardzo pozytywny przekaz w dobie idealnych Instamatek. Muszę jednak także powiedzieć, że od czasu do czasu lubię zrobić coś, aby i mojego Gilberta ruszyło 😉 Mój egzemplarz jest raczej z tych – „No, ale Ty zawsze ładnie wyglądasz, to co mam mówić? No przecież, że Cię kocham. Jak coś się zmieni, to wtedy powiem.” i trzeba wprost zapytać, co myśli. A wracając do matczynych ubrań, myślę, że na wszystko jest czas i we wszystkim trzeba znaleźć siebie. Ważne, żeby nie przegapić momentu, gdy gubi się siebie.

    1. Dzięki za komentarz! Fakt, nie chodzi o to, żeby cały czas mieć na sobie „codzienną sukienkę”, ale żeby w jakimkolwiek stroju czuć się z sobą dobrze 🙂 Czy to będzie makijaż i coś bardziej wyjściowego, czy ulubiony dres.
      Masz rację – na wszystko jest czas i trzeba być uważną, by się nie zagubić. Też mam gorsze momenty, przyznaję. Podchodzę do niektórych kwestii zbyt emocjonalnie. Na szczęście mój mąż potrafi mi wtedy wskazać błędy w rozumowaniu 🙂 Negatywne emocje opadają i znów jest szczęście 😀

Comments are closed.