Przedmowa
Być może uczyłaś w gimnazjum lub jeszcze wyżej – w liceum, technikum. Uczniowie byli ogarnięci mniej lub bardziej, ale raczej wiedzieli, co to znaczy siedzieć w ciszy przez więcej niż 5 minut, zadawali jedno pytanie naraz, wiedzieli co robić w razie braku długopisu i nie płakali z powodu czwórki plus.
Atmosfera w klasie sprzyjała dyskusji (czasem nawet – takiej dojrzałej!) oraz uczeniu i uczeniu się. Wymagałaś od nich konkretów a oni rozumieli je od razu, choć nie zawsze byli przygotowani. Nie marudzili prawie nigdy i nie puszczali bąków w klasie, zaśmiewając się przy tym do rozpuku.
A teraz? Teraz Twoje gimnazjum zlikwidowano. Od września zaczynasz pracę w IV SP. Wiesz, co cię czeka?
Nie wiesz.
Ja też nie wiem, co Cię czeka. Mogę podzielić się z Tobą swoimi doświadczeniami, ujmując sprawę tak, jakby dotyczyły wszystkich. Czy dotyczą? Z komentarzy postem na fanpejdżu Lekcje Polskiego na Facebooku (screeny umieszczę na końcu tego wpisu, żeby nie zginęły) wynika, że sporo osób ma podobne do moich doświadczenia.
Wprowadzenie
Więc zaczynasz pracę w klasie IV? Czasem poczujesz się jak bohaterka któregoś opowiadania o Mikołajku. Tylko z przerażeniem odkryjesz, że w realu to już nie jest takie śmieszne. Zwłaszcza jak jesteś dorosłym. Takim tatą Mikołajka, co to zawsze przegrywa z rzeczywistością.
Mam dla Ciebie siedem spostrzeżeń dotyczących czwartoklasistów. Pół żartem, pół serio. Oto i one!
Dzieci w klasie IV…
1) Skarżą
To był chyba największy szok, przebijający nawet punkt 7. To ciągłe: proszę panią [!] on ode mnie odgapia, proszę panią, ona na mnie spojrzała, proszę panią, a on powiedział, że mam brzydki piórnik, proszę pani, a ona mi kopie w krzesło, proszę pani
- zabrał mi kredkę
- narysował mi coś w zeszycie
- beknął
- pierdnął
- nie chce pożyczyć mi…
- robi głupie miny
- uszczypnął mnie
- rzucił we mnie plasteliną
- itd.
Czy ja sobie z tym radziłam? Jakoś tak, choć nie uważam, żeby było to wystarczające. Po pierwsze, choć wiem, że dla dzieci w tym wieku prawie wszystko jest tak samo ważne i o tym wszystkim musi wiedzieć PANI i PANI się tym wszystkim zajmie lub powinna się zająć – zawsze, ale to zawsze mnie to irytowało.
Uważam, że większość dziecięcych konfliktów czy nieporozumień powinny rozwiązywać same dzieci. Tylko chyba (tak głośno myślę) dzieci jeszcze nie potrafią ocenić, który konflikt mogą rozwiązać same, a do którego potrzebują pomocy.
Co z tym zrobić? Cóż, może po prostu przeprowadzić lekcje o tym „skarżeniu”, konfliktach i ich rozwiązywaniu? O tym, co dzieci denerwuje, jakich zachowań rówieśników nie akceptują, kiedy potrzebują pomocy? To temat na zajęcia z wychowawcą, ale na lekcji danego przedmiotu, jeśli nas to skarżenie już wyprowadza z równowagi i w duchu cierpimy, powtarzając sobie: „dziecko, ja mam tu kredyt hipoteczny, a ty mi o tym, że ci Manio i Franio narysowali dwie kropki w zeszycie?” też warto zatrzymać się i zajęcia wychowawcze przeprowadzić. Na polskim mamy łatwo, bo możemy posłużyć się jakimś fragmentem z literatury dotyczącym interesującego nas tematu.
2) Pytają o wszystko
Jaki zrobić odstęp między „Lekcja” a „Temat”. Jakim kolorem pisać i jakim podkreślać. Czy na tej stronie, czy już na nowej. A na której stronie w podręczniku? Na 25. A na której, proszę pani? Na 25. Na której…?
Odpowiadasz za każdym razem. Nawet, jeśli napiszesz numer strony na tablicy, to i tak zaraz ktoś zapyta. Wtedy nic nie mów. Wskaż ręką numer na tablicy. W niekótrych klasach znajdą się też życzliwi koledzy, którzy zagubionej duszy powiedzą: na 25 debilu!
Jest jeszcze tłumaczenie. Tłumaczysz zadanie do zrobienia w klasie, zadanie domowe? Bądź precyzyjna jak ninja.
A potem powtórz to, co powiedziałaś, jeszcze 25 razy (czy ilu tam uczniów masz w klasie). I upewnij się, że naprawdę każdy zrozumiał. Następnie przygotuj się na to, że i tak ktoś nie zrozumie.
Wiesz, to, co dla Ciebie oczywiste, dla nich może nie być. Przykład z życia. Kiedyś zadałam lekturę dodatkową. Po jej przeczytaniu uczniowie mieli wykonać kilka prostych zadań. Jednym z nich było „Wymień mocne i słabe strony tej powieści”. Uczennica dosłownie… wypisała numery stron. Tych słabych. W miejscu na mocne napisała na szczęście „wszystkie pozostałe”.
Co z tym zrobić? Tłumaczyć, być cierpliwą. Uczyć notowania. Uczyć SŁUCHANIA Ciebie i siebie nawzajem.
Tak. Klasa IV to początkowo nauka tego, jak się uczyć w klasie. Pamiętaj, nie walcz z uczniami. Wszystko przyjdzie z czasem. Nie od razu dziecko siada, chodzi, nie od razu samo je. Tak samo jest w szkole. Nie od razu wszyscy rozumieją, słyszą, potrafią.
Czasem trudnością jest to, że klasa jest – jak to się mówi – bardzo nierówna. Kilkoro uczniów pracuje bardzo szybko, kilkoro w przeciętnym tempie, a ktoś robi 15 minut pierwsze zadanie, gdy ci przeciętni są przy czwartym. Nie powiem Ci, co masz robić w takiej sytuacji. To Twoi uczniowie. Obserwuj, rozmawiaj, konsultuj z pedagogiem, wychowawcą, psychologiem, rodzicem. Szukaj waszych własnych dróg. Ale nie irytuj się, że coś nie chwyta od razu.
3) Pracują bardzo wolno
Łączy się to z punktem 2. Pracują bardzo wolno, bo jeszcze nie wszystko rozumieją. Ale też piszą powoli! I wolniej czytają! To normalne, na takim są etapie.
Jeśli więc planujesz pracę w klasie IV, to załóż sobie więcej czasu na realizację kolejnych tematów. Ja w pierwszym roku pracy byłam załamana pierwszą lekcją. Przedmiotowy System Oceniania i lista lektur – 2 godziny lekcyjne. Dla porównania – w pierwszej gimnazjum skończyłam wszystko w 35 minut i też byłam przerażona. O czym tu teraz z nimi gadać, do stu tysięcy beczek prochu???
Tutaj też uspokajam. Minie kilka miesięcy i tempo pracy klasy IV się zmieni.
4) Nie potrafią utrzymać porządku wokół siebie
Książki i zeszyty (nie tylko te do polskiego) rozwleczone po całej ławce. Dwa piórniki, w każdym jakieś milion kolorów kredek, które wylewają się na stolik. Brokatowe gumki. Ulubione autka. Papierki po batonikach. Śniadaniówki z resztkami… czegoś. Plecaki i bluzy rozwleczone w przejściach między ławkami.
Naprawdę, warto poświęcić trochę czasu, by nauczyć ich porządku wokół siebie. Zasady BHP – jakby był pożar, to jak uciekać przez barykadę z bluz i tornistrów? Jak coś napisać, gdy na ławce piętrzą się niepotrzebne przedmioty?
Tak, wiem, porządkowanie ławek to dodatkowe -5 do -10 minut lekcji. Jednak mnie wrzesień, minie październik i nawyk utrzymania porządku wokół siebie utrwali się.
5) Śmieją się z kupy
Ile ja uwag wstawiłam za żarty o kupie i pierdzeniu! Nie pamiętam, trochę ich było.
Dobrze! Raz, drugi, trzeci mogę jeszcze się pośmiać razem z nimi. Ale naprawdę, wysłuchiwanie śmieszków z kupy każdego dnia na każdym polskim przez miesiąc pracy to było dla mnie za wiele.
Uwagi i rozmowy w końcu zniwelowały ten problem. Ktoś z Was też się z nim borykał? Ja tylko w jednej klasie, ale zapadło mi to głęboko w pamięć.
6) Chcą się przytulać i opowiadać historie rodzinne
Proszę pani, czy mogę się przytulić? Tak, tak… Pytały o to dziewczynki, pytali chłopcy. Było to dla mnie dość dziwne, że obce dzieci chcą się do mnie przytulać, ale mamy w szkole taki program łagodnej adaptacji dla czwartoklasistów. O jego głównych założeniach napiszę na końcu tekstu, na razie tylko tyle, że postanowiłam jednak pozwolić dzieciom przytulać się do mnie. Jednak tylko w poniedziałki! Minęło kilka tygodni i tylko jednostki pamiętały o przytulaskach…
Druga sprawa to opowieści na każdy temat. Uważajcie, naprawdę uważajcie o co i jak pytacie. Omawiacie wiersz o powrocie z wakacji. Więc jakie pytanie zadajecie na początku? Oczywiście coś w rodzaju: kto mi powie, gdzie był na wakacjach?
Przygotujcie sobie kubek herbaty, usiądźcie wygodnie za biurkiem i słuchajcie… Właśnie rozerwaliście woreczek z opowieściami. Historie o tym kto, gdzie, z kim, jakie pamiątki, gofry, lody, psy, konie, zupa, mama, tata, koleżanka, brat, siostra, proszę pani i wtedy on usiadł na swoich frytkach… Więc te opowieści z woreczka opowieści wysypują się jak ryż ekspandowany. No nie pochytasz. Możesz tylko siedzieć (z herbatą, jak radzę) i patrzeć.
Piszę to oczywiście z przymrużeniem oka. To BARDZO DOBRZE, że dzieci chcą Ci opowiedzieć o wszystkim. Naprawdę. To znaczy, że mają do Ciebie zaufanie. Przy okazji ćwiczą wypowiedzi ustne. Wiecie, że dzisiaj dzieci mało rozmawiają? Mało mówią? Polski jest jedynym przedmiotem, na którym mogą się wygadać – o tym psie, wakacjach, chomiku opowiedzieć. To tutaj ktoś od czasu do czasu pyta: a co ty o tym myślisz? Jakie jest twoje zdanie?
Warto więc słuchać, naprawdę ich SŁUCHAĆ. Oczywiście Twoją rolą jest bycie moderatorem tej dyskusji. Nie można woreczka z opowieściami zostawiać otwartego na trzy godziny. Nie można też pozwolić im za często meandrować i opowiadać o tym, co niekoniecznie jest zgodne z tematem.
A, nie pozwólcie za często opowiadać dowcipów. Raczej w wykonaniu klasy IV nie są śmieszne (kupa!).
7) Mówią, że jesteś ich ulubioną Panią
Okaż im trochę serdeczności. Zrozum ich emocje, nawet jeśli cię irytują. Rozmawiaj z nimi. Po prostu – szanuj ich, mając z tyłu głowy to słynne powiedzenie Janusza Korczaka, że nie ma dzieci, są ludzie.
Dzieci odwdzięczą Ci się sympatią, wyznaniami, że jesteś ich ulubioną panią. A jeśli jeszcze od czasu do czasu zorganizujesz nietypową lekcję, która wyrwie ich z ławek i z układu tablica-pani-my, to dodatkowo Twoje lekcje okrzyknięte zostaną najlepszymi.
Nie popadaj jednak w samozachwyt. Korzystaj z tej dobrej opinii mądrze. Dobra atmosfera w klasie, sympatia uczniów, niech przełoży się na to, by dzień za dniem przemycać im coraz więcej wiedzy. Organizować im coraz ciekawsze (ale niekoniecznie naszpikowane nowinkami metodycznymi) i bardziej wymagające lekcje.
Daj im poczucie, że na Twojej lekcji ich głos naprawdę się liczy. Będziesz mogła wtedy obserwować piękny proces ich dojrzewania.
Program łagodnej adaptacji
W mojej szkole od kilku lat mamy coś, co roboczo nazwałam programem łagodnej adaptacji dla czwartoklasistów. Cel tego programu jest taki, by dzieci stopniowo przestawiać z systemu nauczania zintegrowanego na ten obowiązujący od klasy IV wzwyż. Program obowiązuje wszystkich nauczycieli uczących w klasie IV.
Nie mogę zdradzić tutaj naszego całego know-how, ale podam najważniejsze punkty:
- już w klasie III nauczyciele, którzy będą uczyć dzieci w kolejnym roku, przeprowadzają jedną lekcję swojego przedmiotu. Dzieci poznają nauczyciela i specyfikę przedmiotu, nauczyciel dzieci;
- nastawiamy się na poznanie dzieci;
- na początku klasy IV rzadko stawiamy oceny, a jeśli już, to te lepsze lub stosujemy ocenę opisową;
- uczymy, jak się uczyć naszego przedmiotu, jak notować itd.;
- nie przesadzamy z pracami domowymi i sprawdzianami.
Czy działa? Tak.
Wasze rady
Pod postem na moim Facebooku zadałam Wam kilka dni temu pytanie o pracę z klasą IV. Tutaj zamieszczam Wasze komentarze w formie galerii zdjęć. Dziękuję Wam z udział w dyskusji!
[…] Cały post „7 rzeczy, o których warto wiedzieć, zaczynając pracę w klasie IV” – TUTAJ […]
Dziękuję za ten artykuł :o) Już się bałam, że tylko ja mam takie wyzwania…
Proszę bardzo 🙂 Jak widać, wszyscy, ale to wszyscy je mamy! Powodzenia!
Dziękuję. Ze wszystkim się zgadzam. Szczególnie z tym, by się nie spieszyć. Czasem cierpliwość się wyczerpuje,kiedy muszę powtórzyć coś po raz pięćdziesiąty (a w klasie jest 20 uczniów), ale wiem,że warto.
Warto, bo kiedyś w końcu po prostu nauczą się słuchać i słyszeć 🙂 I po prostu nauczą się jak się uczyć w klasie.
Dziękuję za lekturę mojego testu 🙂