„Stworzenia nadbiegały, a ich oczy lśniły coraz jaśniej i jaśniej, gdy zbliżały się do stojących opodal gwiazd. A kiedy podbiegły do Aslana, coś się w nich zmieniło, a ściślej mówiąc, w każdym zaszła jedna z dwu zmian. Wszystkie spojrzały mu prosto w twarz; nie sądzę, by mogły tego nie zrobić. Lecz u jednych wyraz twarzy zmienił się nagle okropnie: pojawiły się nienawiść i przerażenie. Trwało to ułamek sekundy i nagle przestały być MÓWIĄCYMI zwierzętami – stały się ZWYKŁYMI zwierzętami. I wszystkie stworzenia, które spojrzały na Aslana w ten sposób, zboczyły w prawo – czyli na lewo od niego – i znikły w jego wielkim, czarnym cieniu, który (jak już mówiłem) rozciągał się na lewo od Drzwi. Dzieci nigdy już ich nie zobaczyły. Sam nie wiem, co się z nimi stało. Natomiast inne stworzenia spojrzały w twarz Aslana z miłością, choć niektóre z lękiem. I te wszystkie przeszły przez Drzwi, gromadząc się w tłumie po jego prawicy. Były wśród nich bardzo dziwne gatunki. Eustachy rozpoznał nawet jednego z tych karłów, które strzelały do koni. Nie miał jednak czasu na dziwienie się temu (zresztą nie była to jego sprawa), bo wielka radość przesłoniła mu wszystko inne. Wśród rozradowanych stworzeń tłoczących się teraz wokół Tiriana i jego przyjaciół, znalazły się wszystkie, które uważali za zmarłe: centaur Runwid i jednorożec Klejnot, dobry niedźwiedź i dobry dzik, kochane psy i konie, orzeł Dalwid i karzeł Pogin.
A teraz spójrzmy (tak jak spoglądaliśmy na lekcji) na jedno z najsłynniejszych przedstawień Sądu Ostatecznego – tryptyk Hansa Memlinga (zdjęcie obrazu pochodzi ze strony http://mng.gda.pl/kalendarz/hans-memling-sad-ostateczny/).