Jeśli urodziłeś/urodziłaś się w latach 80 XX wieku prawdopodobnie jedną z Twoich zabawek była Mała Poczta. Płaskie kartonowe pudełko skrywało nie lada skarby – dwa pocztowe okienka, blankiety wpłat i przekazów pieniężnych, kwity na paczki i listy polecone, miniaturowe koperty, widokówki, kartki z życzeniami, znaczki z biedronką, plastikowe monety oraz (moją ulubioną!) niewielką pieczątkę do stemplowania przesyłek. Ach, ileż godzin zabawy zapewniła mnie i mojej siostrze Mała Poczta! Ile „wysłanych” listów i kartek! Ile transakcji płatniczych! Ile zaadresowanych kopert i przyklejonych znaczków!
Wiesz, że dziś także można kupić Małą Pocztę? Nie widziałam jej jednak u żadnego dziecka znajomych. A szkoda…
Obserwuj tablicę Mała Poczta należącą do użytkownika Karolina.
Dlaczego szkoda? Otóż w podstawie programowej do szkoły podstawowej są zapisy, które mówią, że uczeń powinien umieć napisać list prywatny i oficjalny, życzenia i pozdrowienia. W cyfrowym świecie posługujemy się raczej listem elektronicznym, życzenia i pozdro(wienia) z wakacji wysyłamy SMS-em. Kiedy potem przychodzi do napisania tego samego na kartce papieru, zaczynają się problemy…
Nie chcę tutaj pisać o wymienionych wyżej formach wypowiedzi. Nie. Chodzi o rzecz bardziej prozaiczną. Może moi uczniowie w przyszłości nie wyślą żadnego listu prywatnego. Może nie będą wysłali pocztówek*, ale – tak myślę – będą mieli w życiu potrzebę zaadresowania przesyłki.
Pod koniec ubiegłego roku szkolnego uczniowie V SP adresowali listy (do bohaterów książek; korzystali z fragmentu regulaminu Poczty Polskiej i moich podpowiedzi), wypełniali też kwitki na listy polecone. Tak, sama sobie gratuluję tego pomysłu. Gdyby ktoś się po latach zastanawiał, czego nauczyła go szkoła, mam nadzieję, że to będzie jedna z zapamiętanych umiejętności.
Na początku tego roku szkolnego, prawdę mówiąc na pierwszej lekcji w VI SP, zrobiłam małe ćwiczenie powtórkowe. Rozdałam uczniom kartki A4, które mieli złożyć na pół i… Resztę powie moja wspaniała grafika :D.
I jak myślicie, jak poszło uczniom? Hm, nie najgorzej… Ale czy „nie najgorzej” to znaczy „dobrze”? Nie…
Uczniowie zapominali o numerze domu, pisali najpierw nazwę miasta, potem kod pocztowy… Wszyscy poprawiali swoje prace (opisy też), a ja powtarzałam: ta umiejętność na pewno przyda Wam się w dorosłym życiu. Jeszcze nie wszystkie pisma urzędowe wysyłamy mailem. A lepiej, aby Wasze ważne dokumenty dochodziły do adresata…
Rodzice, bawcie się z dziećmi w pocztę. Nie trzeba do tego koniecznie kupować gotowego zestawu. Kilka blankietów można wziąć z dużej poczty, zrobić ksero, czy wydrukować… Kartki pocztowe można wykonać samodzielnie, koperty, na upartego – też. Zabierzcie dzieciaki na pocztę, wysyłajcie kartki z wakacji.
Jak adresować? Zajrzyj na tę tablicę. Oprócz grafik znajdziesz tam też wyciąg z regulaminu Poczty Polskiej.
Obserwuj tablicę Poczta Polska należącą do użytkownika Karolina.
Ja sama wysyłam kartki rzadko (ale wysyłam :)). Bardzo jednak lubię ten moment, kiedy po wakacjach wracam do pracy i znajduję kartkę z wakacji od mojej byłej uczennicy (pozdrawiam!). Wiem wtedy, że nabyte w szkole i w domu umiejętności wykorzystuje w praktyce. W zeszłym roku dostałam nawet list (od innej uczennicy). Serce mi urosło! 🙂
A jak tam Wasi uczniowie, Wasze dzieci? Wiedzą, co i gdzie napisać na kartce/kopercie?
Kilka otrzymanych przeze mnie kartek (i przypomnienie o wizycie u lekarza).
* Szykuję w szkole mały projekt wysyłania pocztówek :). Kto śledzi mnie na Fb, ten wie!