Szybki przepis na lekturową grę, czyli „Nie ocenisz po okładce”


Lekcja, Lektura / poniedziałek, czerwiec 6th, 2016
Nie wiecie jakie lektury wybrać do omawiania w kolejnym roku? Wahacie się między Krzyżakami a Quo vadis? lub między Opium w rosole a Noelką?  Chcecie zachęcić ucznia do przeczytania lektury? Zasiać w klasie ferment i (nadzieja umiera ostatnia!) zachęcić do czytania książek w czasie wolnym? Dobrze trafiliście! Podpowiem Wam dziś jak – choć troszeczkę – wysondować, co może się klasie spodobać, a co nie.

Nie ocenisz po okładce

Gra jest banalnie prosta i nie wymaga wielkich przygotowań, choć – rzecz jasna – wymaga przemyśleń. Z klasą VI SP zagrałam w nią pod koniec maja. Tutaj (na Instagramie) znajdziecie zdjęcie dokumentujące ten fakt.

Czego potrzebujemy?

Tylko tego, co mamy w bibliotece szkolnej – naszych lektur! Wybieramy spośród nich 5-6 książek, zaś z każdej z nich kserujemy dwie strony. Nie mogą to być całkiem przypadkowe strony, ale takie, które mają szansę – naszym zdaniem – zainteresować ucznia, przyciągnąć jego uwagę. Czy to się stanie, pokaże lekcja. U mnie pokazała, że niekoniecznie to, co mnie śmieszyło, interesowało, intrygowało, poruszyło także uczniów…

Jak pracujemy?

Uczniowie pracują w grupach. U mnie, z powodu nieobecności w VI, utworzyło się 5 trzyosobowych zespołów (w planach miałam 6 trójek). Tym razem nie pozwoliłam uczniom dobierać się samodzielnie, a przeprowadziłam losowanie.
Każda grupa dostała ksero dwóch stron lektury. Rzecz jasna uczniowie nie wiedzieli, z jakiej książki pochodzi fragment. Na tym polega cała zabawa! Dlaczego? Już wyjaśniam.

Rozmowa wstępna

Najpierw wróciliśmy do naszych wcześniejszych lekcji dotyczących czytelnictwa. Było ich całkiem sporo w tym roku szkolnym, a w zasadzie – w tym semestrze. Omawialiśmy raport o stanie czytelnictwa, zastanawialiśmy się, dlaczego ludzie w ogóle nie czytają (nawet gazet), co tracą, nie czytając itd. Do roli książek powróciliśmy też przy Dawcy Lois Lowry.

Mam w klasie grono regularnych czytelników, do których skierowałam pytanie, co lub kto zachęca ich do sięgnięcia po daną pozycję. Okazało się, że czytają coś, co ktoś im polecił – znajomy lub booktuber (niezłe słowo!), także coś, co jest popularne… Zapytałam, czy czytają opisy na tylnych okładkach i co się w nich znajduje. Odpowiedzieli, że krótkie przedstawienie treści książki lub wypowiedzi osób polecających powieść. Funkcja takich komunikatów – zachęta do przeczytania – nie zawsze działa na moich uczniów. Czasem nawet zniechęca do czytania…

Zadanie czas zacząć!

Tutaj spuściłam na moje zespoły bombę zadaniową i powiedziałam, że ich dzisiejszym zadaniem będzie odgadnięcie – na podstawie dwóch stron powieści – o czym powieść jest oraz napisanie informacji jaka mogłaby znaleźć się na tylnej okładce. Oczywiście informacji zachęcającej.

– To trudne! – krzyknęli.
– Poradzicie sobie! – odpowiedziałam.

UZUPEŁNIENIE: Informacja z ostatniej chwili… To znaczy z 4.10.2016. Dzięki czytelniczce Buba Bajdocja dowiedziałam się, że informacja na okładce nosi nazwę blurb. Tutaj ciekawy wpis dotyczący wykorzystania tej formy wypowiedzi w edukacji, tym razem – domowej.

Czy poradzili?

I tak, i nie. To znaczy stworzyli to, o co prosiłam, ale zabawa była znacznie mniej zabawna, niż myślałam :). Po dokonaniu autoewaluacji stwierdzam, że nie do końca trafiłam z tymi stronami… Powinnam była skserować jednak inne fragmenty lub też nie kserować, ale wybrać kilka krótszych, reprezentatywnych cytatów. Zabawnych. Lekkich. Łatwych językowo :). Zapewne tak zrobię w przyszłości.

Uczniowie oczywiście nie zgadli, o czym tak dokładnie są powieści (tak miało być!). Wyjątkiem okazała się grupa, która odgadła, że czyta fragment Krzyżaków i zamiast snuć domysły skorzystała ze swojej wiedzy o tej powieści (wiedzy szczątkowej, dodajmy…).

Jakie lektury wzięły udział w grze?

  • Krzyżacy starego dobrego Henryka: rozmowa Maćka z Jagienką po wyjeździe Zbyszka,
  • Opium w rosole bogatej w życiowe doświadczenie pani Małgorzaty Musierowicz: Genowefa obserwuje śpiącego profesora Dmuchawca i zaczyna z nim rozmowę,
  • Władca Much niejakiego Goldinga, noblisty: chłopcy w kręgu mówią, jak to fajnie jest na wyspie,
  • Kamienie na szaniec druha Kamyka: Alek odkręca tablicę (wiadomo jaką!),
  • Buszujący w zbożu D. J. Salingera: bohater spotyka zakonnice i zaczyna z nimi rozmowę o literaturze.

Wnioski?

Wnioski są takie, że warto przeprowadzić taką grę-zbawę. Można wybadać, co się podoba, co nie, co sprawia trudność. Np. język Krzyżaków okazał się bardzo trudny dla uczniów. Być może omówię tę lekturę w II g, zamiast w I, jak do tej pory. Kamienie na szaniec ocenione zostały jako nudne. Dobrze, że omawiamy je dopiero w III g… Opium w rosole też nie przypadło uczniom do gustu. Za to Buszujący w zbożu wzbudził entuzjazm! Do tej pory nie omawiam tej książki, ale widzę, że trzeba będzie. Do uczniów najbardziej przemówił… język powieści!
Powtórzę radę: jeśli zdecydujecie się na takie działanie, rozważniej dobierzcie fragmenty. Po wszystkim zaś, tak jak ja, opowiedzcie uczniom, o czym naprawdę są książki, których nie daliście im ocenić po okładce!
Powodzenia!

9 Replies to “Szybki przepis na lekturową grę, czyli „Nie ocenisz po okładce””

  1. Taka informacja na okładce to blurb.
    Moja córka popełniła kiedyś blurba, ale nie śmiem wrzucić linki, bo automat mnie wrzuci do spamu 😉

  2. […] Jeśli chodzi o stosowanie gier na lekcjach języka polskiego, to u mnie jest, czas się przyznać – słabo. Oczywiście z upodobaniem tworzę quizy w Kahoot oraz Quizizz, coś tam naskrobię na Learning Apps, rzucę Story Cubes, raz do roku przyniosę na lekcje Scrabble, ale – sami widzicie – do levelu master trochę mi brakuje. (Przypominam jednak, że w zeszłym roku udało mi się wymyślić prostą lekturową grę.) […]

Comments are closed.