Jak wiecie z poprzednich wpisów, zwykle nie robię kartkówek z lektury przed omawianiem lektury. Proponuję uczniom turniej, quiz lub po prostu pytam ich o różne rzeczy i tak orientuję się, kto wie, co w powieści/dramacie piszczy.
Tym razem, podczas omawiania Studium w szkarłacie wymyśliłam jeszcze coś innego. Chciałam, by uczniowie
- wyszukali odpowiednie informacje w treści książki,
- współpracowali ze sobą,
- pisali,
- dobrze się bawili,
- odpowiedzieli na pytania szybko.
W tym celu najpierw przygotowałam sensowne pytania, a potem wymyśliłam sposób na ich zadanie. Sposób bardzo prosty, ale niezwykle efektywny!
Pytań było 13 i wszystkie dotyczyły treści lektury. Do odpowiedzi na niektóre (np. 2, 3) wystarczyła dobra pamięć, na inne (12, 13) wiedza z zakresu teorii literatury, a sporo było takich, które wymagały szukania rozwiązania w książce.
Pełna lista pytań – w linku pod zdjęciem.
To takie artystyczne zdjęcie :). Pełną listę 13 pytań możecie zobaczyć tutaj. Zachęcam. |
Podział na grupy
Chciałam, by uczniowie na pytania odpowiadali w grupach. Ponieważ tego dnia na lekcji nie było dwóch osób i wszystkich miałam tylko dziesięcioro (tak, pracuję w szkole, w której są niewielkie klasy), uczniowie na drodze losowania przeze mnie karteczek z ich imionami zostali podzieleni na dwa zespoły. Taki sposób podziału był istotny, bo karteczki miały mi się jeszcze przydać na tej lekcji…
Czas ucieka, praca czeka
Powstały więc dwa zespoły pięcioosobowe. Każdy z nich dostał ksero z pytaniami (tak na marginesie – napisanymi przeze mnie ręcznie) oraz krótką instrukcję, którą da się streścić do kilku punktów:
- Pracujcie razem.
- Wiedzy szukajcie w swoich głowach lub w tekście lektury. W przypadku pytania 1. możecie skorzystać z internetu. Tak, naprawdę możecie korzystać z książek. A nawet musicie.
- Zapisujcie odpowiedzi w jednym z zeszytów.
- Sami podzielcie się pracą.
- Kolejność odpowiedzi nie ma znaczenia.
- Na wykonanie zadania macie 15 minut.
- Grupa, która w przeznaczonym na to czasie najlepiej wykona zadanie, otrzymuje oceny za aktywność.
A teraz NAJWAŻNIEJSZE (hahaha!):
7. Co trzy minuty jedna osoba z grupy zostaje wyeliminowana przez tajemniczego zbrodniarza* i odpada! Osłabiona grupa musi sobie radzić dalej.
Uczniów, którzy odpadali z gry, losowałam. Po to właśnie były mi potrzebne karteczki, którymi wcześniej dzieliłam na grupy. Czas mierzyłam stoperem w smartfonie.
Czyż nie genialny w swej prostocie pomysł?
*Tak, wiem, brzmi drastycznie, ale omawialiśmy powieść detektywistyczną.
Jak wyszło?
Bardzo dobrze. Uczniowie świetnie pracowali pod presją. No, może powinni byli lepiej rozdzielić między siebie zadania, bo to trochę szwankowało. Ale mam wnioski do pracy na przyszłość :).
Po 15 minutach usiedliśmy wspólnie przy stole i sprawdziliśmy odpowiedzi. Któreś z pytań sprawiło uczniom trudność… Pierwsze! Ale to dobrze, tego się akurat spodziewałam :). Omówiłam dokładnie sposób ustalania czasu akcji na podstawie poszlak z tekstu. Myślę, że jeszcze kiedyś powtórzę ten myk z uszczuplaniem grupy w trakcie pracy. Może przy kolejnej lekturze?
A jak przygotowywaliśmy się do omawiania powieści detektywistycznej? Graliśmy w Czarne historie. Poza tym tę konwencję musieliśmy omówić już na początku roku szkolnego, kiedy to tworzyliśmy pierwszy odcinek opowiadania detektywistycznego w projekcie „Stworzeni z wyobraźni”.
Bardzo szanuję za nieszablonowe podejście 🙂 Szkoda, że nie miałam takiego nauczyciela!
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję :). To dla mnie budujące, czytać takie słowa. Daje siłę do dalszej pracy!
Pomysł wspaniały. Wykorzystam u siebie przy najbliższej lekturze. Myślę, że ogromną niespodzianką dla młodzieży okaże się też brak kartkówki 🙂
I jak? Udało się wykorzystać? Jestem bardzo ciekawa 🙂
Bardzo się ucieszyłam, widząc nowy wpis po tak długim czasie. Dziękuję za wszystkie inspiracje – także najnowsza jest ciekawa i na pewno warto ją wypróbować na lekcjach. U mnie świetnie sprawdza się na zajęciach związanych z lekturami detektywistycznymi ukrycie zadań w sali i podawanie wskazówek, które należy dobrze odczytać, aby odnaleźć kartki z poleceniami. Oczywiście zadania wymagają też "główkowania" i umiejętności wnikliwego analizowania tekstu. (Na marginesie zaś serdecznie pozdrawiam moją młodszą koleżankę – kończyłam te samą uczelnię, twórczość Stachury była dla mnie wielką inspiracją w czasach studenckich – i nie tylko, a podejście do lekcji i pracy z młodzieżą prezentowane na tym blogu jest mi bardzo, bardzo bliskie. Jeszcze raz dziękuję za ciekawe pomysły:)
A ja bardzo, bardzo dziękuję za ten komentarz :). Cieszę się, że ktoś czeka na moje nowe wpisy. Staram się publikować przynajmniej dwa razy w miesiącu, ale pracy i pomysłów jest tyle, że czasem ich uwiecznianie mnie po prostu przerasta… Doba powinna mieć więcej godzin, zdecydowanie!
O ukrywaniu zadań w sali było ostatnio gorąco na grupie Nauczyciele polskiego na Fb (jesteś tam?). Dziewczyny robiły uczniom tzw. escape room. Świetny pomysł wg mnie, muszę kiedyś wypróbować!
A czy udało się moją niekartkówkę przeprowadzić na Twojej lekcji?
Sympatyczny i neirutynowy pomysł. Spróbuję kiedyś wykorzystać może w mniej licznym zespole. Teraz mam po 25 osób w klasach, w których uczę. Bywa bardzo niespokojnie, czasami. Pozdrawiam i dziękuję za inspirację.
Rewelacja! Jak nauczycielowi się chcę, to i uczniom się chce 🙂