[Wpis powstał 28 lipca 2014 roku i został zaimportowany z innego mojego blogu.]
(…) Jedyną sensacją, jaką mieliśmy w Glen od lat wielu, było zemdlenie panny Meade w kościele. Czasami chciałabym, aby nastąpiło coś dramatycznego, coś, o czym długo można myśleć.
(…) Jedyną sensacją, jaką mieliśmy w Glen od lat wielu, było zemdlenie panny Meade w kościele. Czasami chciałabym, aby nastąpiło coś dramatycznego, coś, o czym długo można myśleć.
– Lepiej nie życz sobie tego. Dramaty zawsze komuś niosą gorycz. Będziecie mieli piękne, wesołe lato.
[s. 18]
– Zakosztuję życia! Ja bym chciała je pochłaniać – zawołała Rilla ze śmiechem. – Pragnęłabym wszystkiego, wszystkiego, co tylko dziewczyna posiąść może. W przyszłym miesiącu kończę piętnaście lat i wtedy nikt już chyba nie powie, że jestem dzieckiem. Słyszałam kiedyś, że lata między piętnastym i dziewiętnastym rokiem są najlepszymi latami w życiu dziewcząt. Postaram się, aby te kilka lat wykorzystać jak najlepiej, tylko na zabawę.
[s. 19]
Jakieś wyjście się znajdzie. Wojna była straszną, obrzydliwą rzeczą, zbyt straszną i zbyt ohydną, aby mogła się zdarzyć w dwudziestym wieku między cywilizowanymi narodami. Sama myśl o tym była ohydna w porównaniu z pięknem życia. [s. 23]
Fragmenty pochodzą z wydania z roku 1991 w tłumaczeniu Janiny Zawiszy-Krasuckiej.
Z Rilli ze Złotego Brzegu dowiedziałam się więcej o Wielkiej Wojnie niż z podręcznika. Razem z główną bohaterką śledziłam przesunięcia frontu, kolejne bitwy, czytałam listy z krwawiącej Europy. To historia dziewczyny, która siedzi bezpieczna za Oceanem, a jednak przecież każdy jej dzień wypełniony jest nie, jak zakładała, zabawą, a wojną.
Patrzę na te cytaty, zwłaszcza na ostatni, zaglądam do telewizora… I, podobnie jak Walter Blythe, postanawiam stanowczo wyrzucić z pamięci ten temat i myśleć o tym, co za oknem. O tym i o głębokiej, subtelnej radości, która mi to wszystko daje [s. 23].