Zakochaj się mamo, zakochaj się, córko! Nie tylko w wakacje


Literatura, Recenzja / czwartek, sierpień 8th, 2019

Czy dobra książka na wakacje to taka, która opowiada o wakacjach?

Niekoniecznie, ale zdecydowanie łatwiej utożsamić się z bohaterami, którzy wypoczywają w pięknych okolicznościach przyrody, kiedy sami oddajemy się błogiemu far niente.

Łatwiej też utożsamić się z takimi postaciami, które są jakoś do nas podobne lub jakimi chcemy być. I wiecie co? Wyjątkowo łatwo było mi się przekonać do Sary, bohaterki powieści dla młodzieży Zakochaj się, mamo Marty Fox, choć przyznam, że kiedy otworzyłam książkę, moje oczy otworzyły się szeroko ze zdziwienia, bo…

To powieść w listach!

W listach, czyli epistolarna. Oczywiście listy wysyłane Pocztą Polską zastąpione zostały przez e-maile. Co ciekawe, mamy tu do czynienia tylko z mejlami wysyłanymi przez trzynastoletnią Sarę (zwaną też Sarenką). Dziewczynka nigdy nie otrzymała odpowiedzi na 42 wiadomości.

Trochę to przypomina konstrukcję Tajemniczego opiekuna Jean Webster. I tak, wydaje się dość przestarzałe. Dawnom takiej powieści nie czytała, oj dawno. Przyznam, że zniechęciło mnie to już na starcie, nie przepadam za takimi książkami. Dałam jednak szansę Zakochaj się, mamo.

I dobrze, bo to powieść z rodzaju tych, które poprawiają humor czytelnika.

Sara pisze do Tomasza, a w tle leci Chopin

Adresatem listów Sary jest… jej ulubiony pianista! Pisanie do niego zastępuje dziewczynie w zasadzie dziennik/pamiętnik. Wysyła bowiem swoje mejle bez nadziei, że dostanie odpowiedź. W listach zawiera nie tylko swoje dziewczyńskie, niedzisiejsze jak powieść epistolarna myśli, ale także zawsze wspomina, czego aktualnie słucha. To, że tak dowcipnie powiem, klasyka muzyki klasycznej: Chopin, Vivaldi, Czajkowski, Mozart… Lista utworów towarzyszących Sarze jest zamieszczona na końcu książki, można wyszukać je w internecie i słuchać podczas czytania.

Oprócz informacji o tym, czego Sara słucha, znajdziemy w jej listach także anegdoty z życia sławnych kompozytorów. To ciekawy sposób na przemycenie czytelnikom wiedzy, której raczej nikt sam nie szuka. Podoba mi się ten dydaktyczny smaczek.

Niedzisiejsza Sara i jej świat

Dobrze, określiliśmy typ powieści, wiemy ile lat ma bohaterka, jak się nazywa, do kogo pisze. Czas podać miejsce i czas akcji oraz zarysować fabułę, choć w przypadku listów trudno o typowej fabule mówić. W tej formie skupiamy się raczej na myślach, przeżyciach i emocjach narratorki niż na tym, co dzieje się w jej życiu.

Miejsce akcji: Katowice, grecka wyspa Kos, znów Katowice. Czas akcji: czasy współczesne, wakacje.

Bardzo ważna jest sytuacja rodzinna Sary. Jej matka, Jowita, jest rozwiedziona. Ojciec dziewczyny wyjechał za granicę do pracy, po czym założył tam nową rodzinę. Stąd tytuł powieści Zakochaj się, mamo. Sara chciałaby, by Jowita znalazła kogoś na resztę życia. Na greckich wakacjach pojawiają się co prawda dwaj panowie na horyzoncie (jednym z nich jest ojciec przyjaciela Sary!), ale nic romantycznego z tych znajomości nie wychodzi.

Za to w życie Sary za chwilę wkroczy pierwsze zakochanie, pierwsze trzymanie się za ręce… To jeszcze nie te poważniejsze szesnasto czy siedemnastoletnie porywy serca (i hormonów), ale ładnie pokazana relacja dwojga przyjaciół, która małymi krokami zmienia się w „coś więcej”. Taka wakacyjna zażyłość między dziewczyną i chłopakiem z tej samej klasy.

Wszystko jest tu bardzo zwyczajne, oprócz samej Sary, która wydaje się zbyt poważna jak na swój wiek i… pisze za dobrze. Ten zarzut czytelnika odpiera jednak sama bohaterka, pisząc (oczywiście w liście):

Może się Panu wydawać, że zbyt gładkie jest to pisanie jak na mój wiek. Pewnie sądzi Pan, że młodzież nic nie czyta, więc tym bardziej nic nie pisze. Mam trzynaście lat, proszę Pana, i zdradzę Panu (to już kolejna tajemnica), że niedawno brałam udział w konkursie literackim dla młodzieży. Nie dostałam żadnej nagrody, choć wydawało mi się, że moje opowiadanie jest świetne i że na nią zasługuje. Ale kiedy przeczytałam potem nagrodzone teksty, szczęka opadła mi ze zdziwienia i zazdrości, tak były ciekawe.

Młodzi piszą, proszę Pana. I czytają. I nie siedzą w kącie. Wyfruwają w świat. Jak ja teraz na grecką wyspę.

Kiedy miałam trzynaście lat moja głowa też była pełna myśli, pisałam i czytałam, a nawet brałam udział w konkursach literackich (z sukcesami). Dlatego tak łatwo było mi – co napisałam na początku tekstu – utożsamić się z główną bohaterką.

Rozwiedzeni rodzice i dziecko

Dobrze, możemy zatem przyjąć, że czytający i piszący młodzi to nic nadzwyczajnego. Ale rozwiedzeni rodzice? To prawda, że z roku na rok odsetek rozwodów/rozstań rośnie, ale w literaturze dla młodego czytelnika nie jest to temat często podejmowany. Choć, co warto przypomnieć, w recenzowanej tu Nawijce na skajpie rodzice Amandy też przeżywali kryzys i mieszkali oddzielnie.

Rozstanie rodziców Sara uważa za słuszne. Kiedy pojawia się ewentualność powrotu ojca do matki, dziewczynę bardzo niepokoi ta myśl. Nie chce, co ciekawe, powrotu do dawnego życia. Dlaczego? Z troski o matkę, która po rozwodzie jakby… odżyła, przekuwając swoją pasję malarską w zawód.

Sara często w listach daje wyraz swojego niepokoju o Jowitę. W pewnym momencie reflektuje się jednak, że coś tu w tej relacji jest nie tak:

Dlatego uważam, że świat stanął na głowie. No bo kto to widział, by dzieci przejmowały stery? […] I wychodzi na to, że dzieci są bardziej poukładane niż dorośli, bo dorosłym w życiu mieszają feromony, a nam jeszcze nie, choć nie mam pewności, czy wkrótce i nas feromony nie dopadną.

Pisanie samotności

Sara jest samotna. Do tego też się przyznaje:

[…] nie po to piszę, by otrzymywać odpowiedzi, lecz jedynie po to, by dzielić się swoją codziennością.

I samotnością.

Bo czasami czuję się bardzo samotna, proszę Pana.

Pamiętam, że jako nastolatka także odczuwałam podobną samotność. Przypuszczam, że gdybym zajrzała do swoich starych pamiętników, znalazłabym tam treści podobne do tych, które w mejlach zawarła Sara, choć moja sytuacja rodzinna była zupełnie inna.

Powieść Zakochaj się, mamo przeczytałam w dwa popołudnia. Nie wiem, jak odebrałaby ją właściwy adresat powieści, czyli młodzież, uważam jednak, że to pozycja godna polecenia. Niesztampowa, bo o zwyczajnym życiu nastolatki, z którą można się utożsamić. Gdybym uczyła, fragmenty książki Marty Fox – te związane z relacjami dzieci-dorośli i dorośli-dorośli – pojawiłyby się na moich lekcjach.

Poza tym chciałabym, żeby takiej młodzieży jak Sara i jej przyjaciel Mateusz – myślącej, szczerej, trochę naiwnej – było więcej wokół nas. Byśmy mówiąc „Ach, ta dzisiejsza młodzież” mieli w głosie zachwyt, nie dezaprobatę.

Jako nauczycielka miałam kontakt z taką młodzieżą. A wy?

———————

Recenzja powstała w wyniku współpracy z wydawnictwem Akapit Press. Pewnego dnia przeczytałam na Facebooku, że szukają recenzentów i się zgłosiłam, a co!

Zaznaczam, że prezentowane przeze mnie opinie są a) szczere b) moje własne.