Nawijka z Nawojką. O tym, jak przeszłość łączy się z teraźniejszością


Literatura, Recenzja / piątek, lipiec 19th, 2019

Była sobie raz nastoletnia dziewczyna, która za sprawą kwiatu i zegara przeniosła się z XX do XIX wieku. Była też taka, która także z XX wieku przeniosła się do XVII. Tej w podróży pomogło mieszkające w lustrze dytko.

Nasza trzecia bohaterka podróżowała z XXI wieku aż do XV. Raz za sprawą dziwnych symboli w bramie krakowskiej kamienicy, innym razem dzięki zapachowi czerwonego goździka.

Co ciekawe, każda z tych dziewcząt jest jakoś do kolejnej podobna, choć są bohaterkami powieści napisanych w różnym czasie i przez różne autorki.

Anda kontra Amanda

Pierwsza z dziewcząt to Anda z Godziny pąsowej róży Marii Krüger, drugą jest Małgosia (Małgosia kontra Małgosia) Ewy Nowackiej, trzecią Amanda Agnieszki Tyszki, bohaterka Nawijki na skajpie oraz wcześniejszych Mejli na miotle. Przyznam, że pierwszej powieści o perypetiach Amandy nie znam, ale nie przeszkadzało mi to w lekturze Nawijki… Znam natomiast wcześniejsze powieści Tyszki – serię o Neli. Szczególnie bliski jest mi M jak dżeM. Omawiałam tę powieść dwa razy z klasą szóstą, a nawet napisałam na jej temat artykuł naukowy.

W M jak dżeM podobało mi się to, w jaki sposób pisarka ujęła trudny temat prześladowania w szkole, jak wykreowała główną bohaterkę i jej rodzinę. Przypadł mi do gustu również styl Tyszki. Zarówno w serii o Neli jak i w Nawijce… autorka sprawnie tworzy młodzieżowe dialogi oraz prezentuje myśli młodych bohaterów, unika dłużyzn w opisach. Jej książki należą do tych, które po prostu przyjemnie się czyta. Dodatkowo w Nawijce… mamy do czynienia z całkiem udaną stylizacją na język XV wieku.

Przyznam, że Nawijkę na skajpie przeczytałam w kilka godzin jednego dnia. Nie bez znaczenia było to, że powieść, wydana po raz pierwszy w 2014 a wznowiona w tym roku przez wydawnictwo Akapit Press, przypominała mi wspomniane wyżej Godzinę pąsowej róży (1960) i Małgosię kontra Małgosię (1975) a także skromną książeczkę Marii Krüger i Haliny Bielińskiej pt. Petra.

W jednej z recenzji (a może w jednym z wywiadów) Ewa Nowacka wprost napisała, że do napisania Małgosi… zainspirowała ją Godzina pąsowej róży. Nawijkę… natomiast czyta się jak opowieść o młodszej siostrze Andy i Małgosi. Zapisuję to po stronie plusów tej powieści.

O czym na tym skajpie przeczytam?

No dobrze! Wpisałam już powieść w pewną tradycję literacką, a o fabule się ledwie zająknęłam. Już nadrabiam!

Historia jest prosta. Amanda jest w klasie maturalnej. Nauka, delikatnie mówiąc, nie należy do jej największych pasji. Szczególnie historia wydaje jej się wyjątkowo trudnym, nudnym i niepotrzebnym przedmiotem. Pasją dziewczyny jest flamenco, a nie pogaduszki internetowe, jak mogłoby się wydawać patrząc na tytuł powieści. Komputer i program Skype służy jej do komunikacji z przyjaciółką, z chłopakiem, który wpadł Amandzie w oko i z mamą.

Rodzice Amandy są w separacji. Dziewczyna mieszka w Warszawie u przyjaciółki, na życie zarabiając sprzątaniem mieszkań. Matka nastolatki postanowiła natomiast spełnić swoje życiowe marzenia i rozpoczęła studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim.

I to właśnie podczas odwiedzin w Krakowie Amandę spotka coś dziwnego. Bohaterka przeniesie się w czasie do wieku XV. Tam spotka żaka Jakuba z Gniezna.

Amanda kilka razy zostanie wciągnięta w wiek XV i z każdą kolejną wycieczką do przeszłości lepiej pozna się z Jakubem, a raczej – z Nawojką. To na wpół legendarna pierwsza studentka Akademii Krakowskiej, która nauki pobierała w chłopięcym przebraniu.

Nawojka znaczy wojowniczka

O Nawojce dowiaduje się czytelnik całkiem sporo, bo po pierwsze Amanda szuka o niej informacji, po drugie tak się składa, że jej mama pisze pracę zaliczeniową właśnie o dziewczynie-żaku. Podoba mi się ten sposób wprowadzenia faktów historycznych do narracji.

Co ciekawe, Nawojkę wspomina też Maria Krüger w powieści Petra (1956). Tutaj co prawda główna bohaterka nie przenosi się w czasie, ale tak jak Nawojka postanawia jako chłopak uczyć się w Krakowie. Więcej o Petrze opowiadam w trzecim odcinku #gadamoliteraturze, czyli serii, którą publikuję w Instagram Stories. Zapraszam!

Jak dowiadujemy się ze strony Rady Języka Polskiego, imię Nawojka pochodzi od męskiego Nawoj, które z kolei oznacza najlepszego wojownika. Powieściowa Nawojka jest osobą o łagodnym usposobieniu, ale gotową poświęcić wiele dla zdobycia wiedzy. Takie oddanie nauce jest obce Amandzie, która – mając nielimitowany dostęp do wiedzy – po prostu nią gardzi!

Amanda jest w ogóle bardzo podobna do Andy z Godziny pąsowej róży. Obie są w równym stopniu irytującymi dziewczynami. Anda za wszelką cenę próbuje wyrwać się z XIX wieku. Amanda też nie chce być tu i teraz, tu, gdzie musi. A już najbardziej nie chce być w szkole, którą uważa za nudną i niepotrzebną.

Dziewczyna najchętniej tańczyłaby flamenco lub w ostateczności nawijała na skajpie z mamą lub przyjaciółką. Co oczywiście samo w sobie nie jest niczym złym, ale w połączeniu z niechęcią do nauki i brakiem planów na przyszłość po maturze sprawia, że bohaterka wydaje się płytką a do tego pozbawioną ambicji osobą.

A może to tylko ja jestem przyzwyczajona do bohaterek pokroju Ani z Zielonego Wzgórza oraz sióstr Borejko i ich córek? Przywykłam do czytania o dziewczętach ambitnych, oczytanych i „uładzonych”. Przyznam jednak, że mimo tego, iż postać Amandy mnie irytowała, dałam jej szansę. I dobrze, bo dzięki spotkaniu z cichą wojowniczką o edukację z XV w. współczesna licealistka zaczyna się zmieniać.

Zakończenie, którego się nie spodziewałam

Agnieszka Tyszka w Nawijce na skajpie łączy przeszłość Nawojki z teraźniejszością Amandy i… idzie jeszcze o krok dalej.

Zakończenie tej powieści pozytywnie mnie zaskoczyło. Oczywiście nie zdradzę go tutaj, nie chcę Wam odbierać tej przyjemności! Mogę napisać jedynie, że podróż do XV wieku wywołała zmianę w Amandzie i ma szansę wywołać – niewielką lecz realną – zmianę w świecie. Za sprawą historii Nawojki maturzystka zaczyna angażować się w sprawę współczesnego świata.

Co było jawą, a co snem? […] Czy Nawojka naprawdę stanęła na jej drodze? A jeśli tak, to właściwie po co? Żeby pomóc [tu wycinam fragment, żeby nie było spojlerów!]? A może po to, żeby obudzić Amandę ze snu? Z głębokiego snu zadowolonej z siebie, bezmyślnej dziewczyny? […] Konsumującej, zużywającej, imprezującej, egoistycznej i dość głupiutkiej? [s. 130]

Nawijka na skajpie to lekka powieść z morałem, którą poleciłabym miłośniczkom (i miłośnikom) lektur, które nie tylko bawią, ale i uczą. W powieści Agnieszka Tyszka pokazuje, że mamy wpływ na świat. Może nieduży w skali globu, ale istotny.

Gdybym miała powieść podsumować jednym zdaniem, napisałabym tak:

Historia magistra vitae est – książka jest ilustracją tego hasła ubraną w dość rozrywkową powieść młodzieżową.

A co z tym wszystkim ma wspólnego czerwony goździk, który widzicie na okładce książki (bardzo pięknej tak nawiasem mówiąc) oraz na zdjęciu książki? Zdradzę to dziś na Instagramie :).


Recenzja powstała w wyniku współpracy z wydawnictwem Akapit Press. Pewnego dnia przeczytałam na Facebooku, że szukają recenzentów i się zgłosiłam, a co!

Zaznaczam, że prezentowane przeze mnie opinie są a) szczere b) moje własne.

2 Replies to “Nawijka z Nawojką. O tym, jak przeszłość łączy się z teraźniejszością”

  1. […] Po książki Agnieszki Tyszki sięgałam i sięgam wtedy, kiedy mam ochotę na lekturę lekką, przyjemną i… dającą do myślenia. Autorka tworzy ciekawe współczesne bohaterki, w dowcipny sposób mierzy czytelnika z ich problemami a po lekturze zostawia nas w dobrym humorze. Jej M jak dżeM, podejmujące problem prześladowania w szkole, czytałam nawet kiedyś ze swoimi klasami w szkole podstawowej w ramach lektury szkolnej. Na podstawie moich doświadczeń napisałam artykuł naukowy. Niedawno recenzowałam także jej Nawijkę na Skajpie. […]

  2. Wlasnie pamiętam, ze czytalam w szkole w latach 90-tych „Godzinę pąsowej rózy” i „Malgosię kontra Malgosię”. Co do Nawijki, to juz nie znam tej ksiązki, bo szkolę skończylam w 2007 (wtedy tez zdalam maturę). Powiesć Tyszki jest z 2014. Cos mi się obilo o uszy, ale nie mialam mozliwosci przeczytania, gdyz mieszkam zagranicą od 2007 roku i nie mam polskich ksiązek w bibliotece. Chętnie bym przeczytala, gdyby byla taka mozliwosć, bo uwielbiam takie ksiązki. Historia, podróz w czasie i tak dalej, to moje ulubione tematy. Teraz moze bym mogla przez internet w formacie elektronicznym kupić ksiązkę, ale to trochę skomplikowane finansowo. Nie wiem, czy moze jest dostępna gdzies online za darmo. Dobrze, ze są takie ksiązki. Mlodziez powinna czytać cos więcej niz Harry Pottera. 🙄😒 Ludzie powinni nauczyć się doceniać przeszlosć. Historia jest nauczycielką zycia. Zgadzam się w zupelnosci. 😁🤓 Zawsze bylam molem ksiązkowym. 🤓😁 Ja bym tak chętnie przeniosla się w czasie np. do sredniowiecza czy do baroku (wiek XVII), albo nawet do wieku XIX, ale bardziej do 1830, 1850 czy 1895. Pod koniec dziewiętnastego wieku przynajmniej juz byl telefon i fotografia, swiatlo elektryczne przynajmniej w miastach, w bogatszych domach. 😁🤓 Zawsze lubilam dlugie suknie i karety z końmi, ladny język codzienny i wiele innych aspektów przeszlosci, które uwazam za dobre, ale jednak cieszę się, ze zyję we wspólczesnosci, ze względu na higienę, technologię i prawa czlowieka, w tym prawa kobiet. Kiedys tego po prostu nie bylo. Jednak milo byloby, gdyby mozna bylo chociaz jako turysta, tymczasowo, podrózować po minionych czasach i epokach. 😁🤓

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *