Na łowy do nad Świtezią dąbrowy. Co Emilia Kiereś dopisała do ballady Mickiewicza?


Lekcja, Lektura, Literatura, Recenzja / sobota, listopad 2nd, 2019

To nie będzie typowa recenzja. Dlaczego? Ponieważ powieść Łowy Emilii Kiereś ma duży potencjał dydaktyczny i bardzo żałuję, że nie znałam jej wcześniej, gdyż na pewno fragmenty Łowów pojawiłyby się na moich lekcjach. Powieść została wydana przez Akapit Press w 2012 roku, więc już jakiś czas temu, a ja nie wiedziałam nawet, co się w niej kryje!

Dlaczego do tej pory omijałam książki tej autorki? Nie wiem… Ale cieszę się, że teraz nadrabiam braki. Powieści Kiereś, których akcja osadzona jest w czasach historycznych lub stylizowanych na historyczne dawno, dawno temu są godne polecenia czytelnikom od lat 8 do 108 :-). Łowy, Rzekę i mojego ulubionego Brata łączy ciekawa fabuła o małym stopniu skomplikowania, trzecioosobowa narracja prowadzona z perspektywy jednego bohatera, piękny język i uniwersalne wartości: prawda, dobro, piękno, prawość, honor.

Okladka ksiazki Lowy Emilii Kieres

Co z tym potencjałem dydaktycznym?

Zacznijmy od innej książki, w której Emilia Kiereś maczała palce. Będą to opatrzone jej komentarzem Ballady i romanse Adama Mickiewicza. Zajrzymy do Wstępu:

Chcę się podzielić z Wami czymś, co lubię i co mnie zachwyca: Balladami i romansami Adama Mickiewicza. Chociaż ich przedziwny, fantastyczny świat niezmiennie pozostaje fascynujący, coraz trudniej jest nam je zrozumieć. [..] Będę szczęśliwa, jeśli dzięki tej książce polubicie Mickiewicza, a jeszcze szczęśliwa – jeśli pokochacie go tak jak ja.

Wstęp. Adam Mickiewicz. Ballady i romanse z komentarzami Emilii Kiereś. Il. Marianna Sztyma. Art Egmont 2018, s. 5.

Tutaj na marginesie dodam, że miłość do Mickiewicza wyniosła Kiereś chyba z domu rodzinnego. Jej mama pisarka – Małgorzata Musierowicz – w swoich kilku ostatnich powieściach zdradza słabość do tego romantycznego poety.

Każda ballada została pięknie, językiem prostym, ale ze znawstwem realiów życia na początku XIX wieku, skomentowana, przełożona z mickiewiczowskiego na nasze. W opowieści o Świteziance autorka Łowów pisze:

Strzelec przepadł bez śladu. To jest ta nasza historia kryminalna.

Wyobraźcie sobie – musiał przecież gdzieś mieszkać, mieć rodzinę, zwierzchników, dziedzica, który go zatrudnił. Skoro był strzelcem w lasach wokół Świtezi, może nawet pracował dla Wereszczaków? A może dla innej rodziny posiadającej majątek w tej okolicy. Może ktoś czekał na niego w domu, niecierpliwie wypatrując powrotu. Puste łóżko, miejsce przy stole, rodzice, rodzeństwo – ktoś spoglądał na zegar albo wyglądał przez okno. Jeden dzień, drugi, trzeci…

Na pewno podjęto poszukiwania – koledzy strzelcy przeczesywali las, inni wypytywali okolicznych mieszkańców.

Ale strzelca nikt nie znalazł.

Adam Mickiewicz. Ballady i romanse z komentarzami Emilii Kiereś. Il. Marianna Sztyma. Art Egmont 2018, s. 61.

Te i inne fragmenty komentarza do Świtezianki warto przeczytać uczniom na lekcji. Doskonale sprawdzą się po lekturze (a może nawet przed nią?) tego niełatwego dla współczesnego młodego człowieka tekstu. Choć historia sama w sobie jest prosta, to jej język może stanowić skuteczną zaporę dla wywołania zachwytu młodzieży. A ta ballada jest przecież lekturą obowiązkową w klasach VII-VIII szkoły podstawowej.

Drzewa odbijaja sie w jeziorze

Fragmenty Łowów na lekcji języka polskiego

W świecie idealnym Łowy powinny być czytane na lekcji razem z balladą Mickiewicza. Myślę, że treść tej krótkiej książeczki przemówiłaby do uczniowskiej wyobraźni i przekonała uczniów – choć na kilka szkolnych godzin – do poezji wieszcza.

Jest lato 1809 roku. Jedenastoletni Franuś mieszka z dorosłym bratem Janem, który jest strzelcem we dworze państwa Wereszczaków. Po śmierci rodziców bracia zostali sami, żyją zgodnie i kochają się.

Jan nocą wychodzi do lasu, tropić kłusowników. Niestety, pewnego razu spotyka nad jeziorem jeszcze kogoś… Zmienia się. Znika na całe noce. Franuś zaczyna martwić się o brata.

Jak się może domyślacie, Jan jest strzelcem z ballady. Kiereś pisze swoją wersję wydarzeń znad Świtezi, głównym bohaterem czyniąc Franciszka, który po tajemniczym zaginięciu brata prowadzi wraz z dwojgiem przyjaciół własne śledztwo. Kim są ci przyjaciele? Ja wiem! Ale jeszcze nie powiem.

1. Fragment pierwszy. Rozmowa Franusia z Janem

Czego dowiadujemy się o strzelcu po lekturze Świtezianki? Że był piękny, że był młody, że był strzelcem i że był zakochany w tajemniczej dziewczynie, a także nie potrafił oprzeć się czarom. To tyle.

Z powieści Kiereś dowiadujemy się nieco więcej. Jest to co prawda jej „wersja wydarzeń”. Możemy przedstawić ją na lekcji i zachęcić uczniów do snucia kolejnych pisemnych domysłów na temat losów strzelca i jego bliskich.

U Kiereś tak zakochany nieprzytomnie Jan rozmawia z bratem. Zwracam waszą szczególną uwagę na opis wyglądu strzelca.

— Wiesz… – sporo ostatnio myślałem – mówił powoli Jan, tocząc w palcach kulkę z chleba. – O tym, że… no, mieszkamy tu sami, we dwóch. Kiedy ja pracuję, ty musisz siedzieć samotnie. Pomyślałem, że może… dobrze byłoby mieć jeszcze kogoś. Kogoś, kto nam potowarzyszy, kto pomoże nam w gospodarstwie, kto zostanie z tobą, kiedy ja będę zajęty w lesie, a ze mną, kiedy ty dorośniesz – Jak zawiesił głoś i widać było, że zrobiło mu się lepiej.

Franuś patrzył na niego nierozumiejącym wzrokiem. Jan spłaszczył chlebową kulkę na placuszek i odłożył ją na brzeg talerza.

— Chciałbym się ożenić – oznajmił.

— Jak to?! – wzburzył się Franek. Serce zaczęło mu bić bardzo szybko. Ożenić? Nigdy w życiu nie przyszło mu do głowy, że Jan będzie chciał się ożenić i to właśnie teraz.

Przyjrzał się bratu. Uderzyło go, że Jan zmizerniał. Pod oczami widoczne były cienie, same zaś oczy, które go w wychudłej ostatnio twarzy zdawały się większe i bardziej czarne niż zwykle, patrzyły z dziwnym ożywieniem, jakby w gorączce – i jak gdyby spoglądał nimi nie Jan, a ktoś bardzo do niego podobny.

Emilia Kiereś. Łowy. Wydawnictwo Akapit Press 2012, s. 22-23.

Co ciekawe, nasz odurzony uczuciem bohater nie potrafi powiedzieć nic o obiekcie swoich westchnień.

Jaka ona jest? – spytał młodszy brat, czując, że coś go ściska w gardle. – Podobna do mamy?

Strzelec pokręcił głową.

— Nie. Zupełnie nie. Jest… – zamilkł na chwilę, po czym stwierdził z nagłym zaskoczeniem: – Jest nie do opisania. Nie potrafię ci o niej opowiedzieć.

Jak ma na imię?

Jan założył ręce na piersi i dopiero po chwili odpowiedział:

Nie wiem.

Emilia Kiereś. Łowy. Wydawnictwo Akapit Press 2012, s. 23-25.

Czy to nie objaw raczej zaczarowania niż zakochania?

Klodki przypiete na moscie

2. Fragment drugi. Realia życia w 1809 roku

Nie przypominam sobie, bym na którejkolwiek lekcji poświęconej Balladom… wspominała o realiach życia na początku XIX wieku. A Emilia Kiereś wspomina i to, co pisze, jest bardzo ciekawe.

Rozmawiamy na polskim o poezji, magii, moralności, a tutaj pojawia się temat… polityczny. Myślę, że warto sięgnąć po ten fragment, a może nawet po pomoc koleżanki historyczki czy kolegi historyka i uraczyć uczniów jeszcze kilkoma podobnymi smaczkami z epoki.

— Franciszku, czy słyszałeś o nowym ukazie, dotyczącym mężczyzn zbiegłych do Księstwa?

Franuś pokiwał głową. Oczywiście, że słyszał. Wszyscy o tym mówili i każdy wiedział, że carscy urzędnicy zabierali cały majątek osób podejrzanych o zaciągnięcie się do polskiego wojska. Nie musieli nawet mieć wystarczających dowodów.

[…]

Franciszku, jeśli uznają twojego brata za uciekiniera – powtórzyła – a robią tak prawie zawsze, i działają wtedy szybciej niż zazwyczaj… […] Domek strzelca należy do dworu, nie mogą go więc wziąć, ale wszystkie wasze rzeczy, które w nim zostały… jeżeli jest coś, co chciałbyś ocalić, idź po to jeszcze dziś, zanim sprawnik położy na tym rękę – poradziła.

Emilia Kiereś. Łowy. Wydawnictwo Akapit Press 2012, s. 44.

Zwróćmy jeszcze uwagę na fakt, że mały Franuś musi uporać się tutaj nie tylko z perspektywą, że nigdy już nie zobaczy brata, ale także z groźbą utraty całego dobytku. Poza tym po odejściu Jana chłopiec zostaje sam. Co z nim teraz będzie? Kto się nim zaopiekuje i jaka będzie jego przyszłość?

Czy Jan nie postąpił egoistycznie, zostawiając brata? Czy można całą winę za jego zaginięcie zrzucić na tajemne moce?

3. Fragment trzeci. Tajemnice Świtezi

Łowy to historia powstała nie tylko na kanwie Świtezianki. Znajdziemy tu także ślady Świtezi oraz… biografii Adama Mickiewicza (pod sam koniec, ale jednak!). W dodatku dwójka przyjaciół, których zyskuje Franciszek poszukujący brata, to Maryla i Michał Wereszczakowie, w 1809 rówieśnicy chłopca.

Marylka dostaje tutaj swój własny poboczny wątek. Przedstawiona jest jako bardzo wrażliwa, widząca więcej niż przeciętny człowiek, osoba. Na pewnym etapie poszukiwań strzelca dziewczynka zostanie wezwana przez jezioro Świteź. Nie zdradzę Wam, co dokładnie dzieje się w historii Maryli, bo chciałabym jednak, żebyście sięgnęli po całą książkę, ale na zachętę zostawię tutaj… nić.

Koniec nici zanurzał się w jeziorze, niedaleko brzegu.

Nie zastanawiając się nawet, co robi, Maryla podniosła kłębek i zaczęła zwijać srebrne pasemko. Zwijała je i zwijała, a nić zdawała się nie mieć końca. Wreszcie stawiła opór. Maryla podniosła wzrok i oniemiała.

Z samego środka jeziora – widać to było doskonale, bo księżyc zdawał się świecić jeszcze jaśniej niż przed chwilą – wynurzyła się złota kopuła, zwieńczona krzyżem. Im dłużej dziewczynka zwijała kłębek, tym wyżej nad powierzchnię wody wyrastała ta wieża.

Emilia Kiereś. Łowy. Wydawnictwo Akapit Press 2012, s. 76.

Teksty i konteksty

Jeśli jesteś nauczycielką/nauczycielem i masz przed sobą zadanie omówienia na lekcji Świtezianki, gorąco polecam Łowy. Jeśli nawet nie wpleciesz treści tej powieści w lekcję, to gwarantuję, że odświeży Ci ona obraz tej ballady, jaki nosisz w dydaktycznej części swojego serca 😉. Być może za jej sprawą z większą chęcią podejdziesz do lekcji z tekstem wieszcza.

Jeśli jesteś młodym, początkującym czytelnikiem i lubisz opowieści z nutką fantastyki, to ta historia jest dla Ciebie.

Na zachętę i na koniec zostawiam Wam jeszcze zwiastun filmowy Łowów. Ma klimat. Ilustracje Kiereś i aranżacja melodii Pojedziemy na łów robią robotę.