Kiedy w 2016 roku postanowiłam przystąpić do poszukiwań swojego pierwszego mieszkania, nie miałam w głowie bardzo sprecyzowanego obrazu przyszłego własnego lokum. Powiem więcej – miałam zaledwie cztery kryteria, spośród których najważniejsze było kryterium ceny.
Pierwszy wymarzony dom Karo
Moje wymarzone mieszkanie miało:
- kosztować tyle, żebym nie musiała brać kredytu na miliony lat,
- być położne w rozsądnej odległości od moich miejsc pracy (dla mnie było to do godziny jazdy komunikacją publiczną),
- mieć ładny widok z okna,
- mieć okno w łazience.
Znalazłam, zobaczyłam, kupiłam. 44 metry kwadratowe w bloku z lat 20. XX wieku na 5. piętrze bez windy.
Starsze koleżanki ostrzegały, że wysoko, że co będzie, jeśli trzeba będzie wnosić na 5. piętro wózek?
Ha! Myślałam. Jaki wózek? Czy ja kiedykolwiek będę jakiś wózek nosić? Nie ma co czekać na taką ewentualność, trzeba działać! Trzeba wyjechać w końcu z tego Lasku Bulońskiego!
Czas na wózek przyszedł szybciej niż myślałam, ale o tym i o poszukiwaniach naszego obecnego mieszkania opowiem niebawem…
Ania Blythe i jej Wymarzony Dom
Wróćmy do literatury. Echa przeczytanych lektur wracają do mnie raz po raz, w zasadzie nie ma dnia, by nie nawiedzały mnie jakieś sceny, obrazy, sytuacje z książek.
Dlatego skoro mówimy o wymarzonym domu czy mieszkaniu, nie sposób nie napisać o Wymarzonym Domku Ani Blythe, z domu Shirley. Tą nieco pretensjonalną nazwą bohaterka obdarzyła swój pierwszy dom, w którym po ślubie zamieszkała z Gilbertem.
Okazuje się, że nie tylko ja cenię sobie tak niepraktyczne walory mieszkania jak ładne widoki. Zobaczmy, co w nowym domu było ważne dla Ani.
— Wiesz, Aniu, znalazłem już gniazdko dla nas.
— Ach, gdzie? Spodziewam się, że nie w samej wsi, wcale by mi się to nie podobało.
— Nie. We wsi nie można było zupełnie dostać mieszkania. Ja znalazłem mały domek nad brzegiem morza, w porcie, w połowie drogi między Glen St. Mary a Czterema Wiatrami. Leży trochę na uboczu, ale to się nie da odczuć, jak założymy telefon. Za to położenie jest przepiękne. Okna wychodzą na zachód, a przed domkiem rozpościera się widok na cały stary port. Tuż obok ciągną się obryzgiwane pianą wydmy piaszczyste, po których hulają wiatry morskie.
— Ale sam domek, Gilbercie, nasz pierwszy domek, jak on wygląda?
— Nie bardzo duży, ale wystarczający dla nas dwojga. Jest tam wspaniały pokój bawialny z kominkiem i pokój jadalny wychodzący na morze, i jeszcze jeden mniejszy pokoik, w którym urządzę swój gabinet. Domek jest stary, najstarszy bodaj w Czterech Wiatrach, bo zbudowany przed około sześćdziesięciu laty. Ale zawsze był utrzymywany w dobry m stanie, a przed piętnastu laty został gruntownie odnowiony […]
— A do kogo domek należy ?
— Do prezbiteriańskiego kościoła w Glen St. Mary. Ja go wynająłem od pełnomocnika. Ale do niedawna należał do staruszki, panny Elżbiety Russel, która zmarła przeszłej wiosny. Ponieważ nie miała krewnych, zapisała kościołowi w Glen St. Mary cały swój majątek. Jej meble wciąż jeszcze znajdowały się w tym domku i kupiłem je prawie za grosze, ponieważ były tak stare i niemodne, że panowie pełnomocnicy w ogóle stracili nadzieję sprzedania ich komukolwiek. Mam wrażenie, że ludek z Glen St. Mary woli meble pluszowe i szafy z lustrami i ozdobami. Moim zdaniem jednak, meble panny Russel są bardzo ładne i jestem przekonany, że ci się będą podobały .
— Jak dotychczas wszystko dobrze — ostrożnie zgodziła się Ania. — Ale przyznasz, Gilbercie, że ludzie nie powinni się zadowalać samymi tylko meblami. Nie wspomniałeś dotychczas o jednej bardzo ważnej rzeczy. Czy są tam drzewa dokoła domu?
— Ależ całe masy! [oszczędzę wam wyliczeń…]
— Ach, jakże jestem szczęśliwa! Nie mogłabym egzystować bez drzew — czuję, że bez nich zamierałoby we mnie coś bardzo żywotnego. Przyznam się, że po tym wszystkim nie śmiem już pytać, czy gdzieś niedaleko płynie strumyk. Byłoby to już za dużo wymagań.
— Oczywista, że i strumyk jest, a nawet przecina w jednym rogu nasz ogród.
— Wobec tego tylko ten domek, któryś ty wynalazł, może być moim wymarzonym domkiem, żaden inny! — rzekła Ania z uczuciem zadowolenia.
L.M. Montgomery, Wymarzony dom Ani, przeł. S. Fedyński
O czym marzysz?
Być może też marzysz o drzewach dookoła domu położonego za wsią i strumyku na posesji. Być może musisz zadowolić się trzema pokojami w wieżowcu w pobliżu parku, przedszkola i Biedronki.
Nie szkodzi. Zawsze jest przecież literatura. Oraz urlopy!
A teraz powiedzcie mi o jakim domku marzycie? 🙂