Każda pora roku i jej dary mogą zainspirować do wprowadzenia czegoś nowego na lekcję języka polskiego (i każdą inną w sumie), jednak jesienią po prostu… inspiracje leżą pod nogami!
Ten krótki wpis dotyczy lekcji, którą przeprowadziłam dwa lata temu w klasie IV. Pomysł jest taki, jak lubię – prosty i funkcjonalny. Wpadłam na niego, idąc przez park do pracy.
Przygotowanie do opisu postaci
Akurat w planie miałam ćwiczenia przygotowujące do tworzenia kiedyś, w przyszłości opisu postaci. Patrząc na opadłe z drzew liście ścielące się u mych stóp, pomyślałam: „A może by tak…?”
I wymyśliłam!
Nauczycielka z liściem na głowie
Lekcja wyglądała tak.
- Każde dziecko dostało swój własny liść i kartkę. Liście oczywiście zbierałam ja, idąc do pracy.
- Liście zostały przyklejone na kartkę.
- Uczniowie mieli sobie wyobrazić, że ich liść do superbohater. Dlaczego? Bo wiedziałam, że w tej klasie temat superbohaterów jest na topie.
- Czwartoklasiści mieli wymyślić
- imiona
- moce
- pochodzenie swoich superliściobohaterów
Poza tym uczniowie pisali jak liście mogą im pomóc w codziennym życiu. Większość dzieci wtedy chciała, by bohaterowie odrabiali za nich zadania domowe!
Czy muszę zbierać liście na lekcje?
Oczywiście, że nie! Takie ćwiczenie można zrobić z kasztanami, kwiatami, klockami, długopisami, nakrętkami… Z czymkolwiek! Liście były tak naprawdę tylko pretekstem do tego, by puścić wodze fantazji.
I poćwiczyć pisanie, rzecz jasna.
Na zdjęciu widzicie tylko część plastyczną pracy. Część pisemna była w zeszytach.
Dziś żałuję, że nie pociągnęłam tego tematu. Uczniowie mogli przecież tworzyć opowiadania, dialogi, ogłoszenia itd. z udziałem swoich liściastych bohaterów.
A czy wy wprowadzacie jakoś dary pór roku na lekcje?