Kiedy czytałam powieść Emilii Kiereś Rzeka z tyłu głowy brzmiała mi melodia piosenki Wolnej Grupy Bukowiny. Jak fala (co prawda nie na rzece, ale na jeziorze) powracał do mnie refren.
O, dobra rzeko,
O mądra wodo.
Wiedziałaś gdzie stopy znużone prowadzić
Gdy sił już było brak.
Brak.
Kilian wyrusza w podróż
Rzeka Kiereś jest opowieścią o dojrzewaniu chłopaka, realizującą schemat fabularny baśni, której bohater musi opuścić dom, przebyć drogę, pokonać przeszkody i… powrócić do domu. Oczywiście wraca już jako dojrzała, a przynajmniej dojrzalsza osoba.
Książka skierowana jest do dzieci. Wiem, wiem, to mało precyzyjne przedział… Według mnie może zainteresować czytelnika od lat 8 do 11-12. Oraz, oczywiście, dorosłego, który lubi wracać do opowieści utrzymanych w konwencji baśniowej. Podkreślam – baśniowej, nie fantasy.
Oto młody Kilian, którego ojciec nie powrócił z wojny, postanawia opuścić rodzinną wioskę i wspiąć się na Najwyższy Szczyt. Z niego ma nadzieję zobaczyć powracającego ojca.
Wejdę tylko na Szczyt i wrócę – mniej więcej to Kilian mówi matce.
Kobieta jednak wie, że jej syn nie wróci tak szybko. Z drewnianej skrzyni wyjmuje piękną białą koszulę ozdobioną niebieskim haftem przedstawiającym kwiaty i sokoły. To spadek, który przekazywany jest w rodzinie ojca Kiliana.
Sokół
Ten szlachetny ptak towarzyszy Kilianowi prawie od początku jego drogi. Zwierzę to jest jakby totemem chłopaka, który od spotkanego po drugiej stronie gór mężczyzny dowiaduje się, że pochodzi z rodu Sokołów, obrońców tych najsłabszych.
Ptak stanie się towarzyszem i stróżem Kiliana, ale – choć pomoże chłopakowi – nie uchroni go przed konsekwencjami pewnego złego wyboru.
W jednym z dramatycznych momentów powieści okaże się również, że ten wyhaftowany na białej koszuli sokół również ma pewną moc… Jaką? Tego nie zdradzę! Sokola koszula, a raczej koszule (ojca i syna) odegrają w tej książce znaczącą rolę.
Młodość niecierpliwa jest
Kilian jest nieco lekkomyślny i niecierpliwy. Bardzo chce zakończyć swoją wędrówkę, a przede wszystkim odnaleźć ojca i przyprowadzić go do matki. Ten brak cierpliwości przypłaci wyrzutami sumienia, dużym poczuciem winy i plamą na honorze rodziny.
Tutaj Kiereś pokazuje coś, co jest bardzo ważne, o czym wielu dorosłych dziś zapomina. Trzeba mieć odwagę przyznać się do błędu przede wszystkim przed samym sobą. Stanąć w prawdzie i ujrzeć to, co było w naszym postępowaniu złe, głupie, niewłaściwe. A potem, przyznając się do błędu także przed obcymi, spróbować posklejać to, co potrzaskaliśmy.
Kilian staje nad brzegiem morza, u ujścia rzeki. Kiedy dookoła niego nie ma już nic, jest gotów do powrotu i do podjęcia próby odkupienia swoich win.
A więc tutaj był koniec rzeki. Początek u małego źródełka, koniec w bezkresnym morzu. Wpadała do niego i przestawała być rzeką, ślad po niej ginął.
Chłopak westchnął.
Z nami jest tak samo, pomyślał. Opuszczamy dom, idziemy przed siebie, przestajemy być beztroscy; rośniemy, odpływamy coraz dalej, wchłaniamy w siebie to, co napotkamy po drodze, zmieniamy się. Wpadamy w bezkresne morze, w które wpada tyle innych rzek, i ślad może po nas zaginąć.
Chyba że zrobimy coś, żeby o nas nie zapomniano. [s. 138]
Strumienie, które wpadają do fabularnej rzeki
Oprócz głównego wątku wędrówki Kiliana, popełnienia przez niego błędu i udanej próby jego odkupienia, mamy tutaj też ładnie poprowadzone
- wątek miłosny
- wątek przywiązania do syna do matki
- postać mądrej matki
- wątek potrzeby a nawet moralnego obowiązku ochrony słabszych przez silniejszych.
Rzeka Emilii Kiereś to dobra, mądra książka, napisana z dużą dbałością o słowo. Jak dla mnie na razie i tak żadna książka tej autorki nie może się równać z baśniowo-onirycznym Bratem, ale Rzekę polecam, bo ta prosta historia mówi o bardzo ważnych wartościach, które dziś niekiedy sprowadzane są do nieprzydatnych w życiu, do takich, które cechują ludzi naiwnych.
Na koniec dwa cytaty, które zapadły mi w pamięć.
- Takie same miałam uczucia, stojąc u źródeł Sanu, który oddziela Polskę od Ukrainy.
Jakie to dziwne – westchnął Kilian. – Rozpocząłem wędrówkę w górach, od źródła tej rzeki. […] Nigdy nie przyszłoby mi na myśl, że woda z tego źródła może podzielić kraj na teren przyjazny i wrogi, że może się stać taką ponurą granicą. Przecież i w górach, i tutaj – to jest ta sama woda i ta sama ziemia. Tam, u źródła, można tę wodę przestąpić jednym krokiem. Tutaj staje się przeszkodą niemal nie do pokonania. [s. 66]
2. A z takim stwierdzeniem spotkałam się jako nastolatka w powieści O. S. Carda Cień Hegemona i zgadzam się z nim.
Zrozumiał w nagłym przebłysku, że to pamięć stwarza człowieka, a bez niej traci on nie tylko wszystko wokół, ale przede wszystkim – samego siebie. [s. 177]
Cytaty pochodzą z wydania: Emilia Kiereś, Rzeka, wyd. Akapit Press, Łódź 2014.